Są jednak także inne strategie zdobywania poparcia. Wymagające więcej pracy, ale też przynoszące bardziej trwałe efekty. Można budować partię, która nie koncentruje się na niechęci do rządzących, ale odwołuje się do idei i programów. Jeśli krytykuje władzę a taka jest rola opozycji to dlatego, że sama proponuje alternatywne rozwiązania. Jeśli apeluje do wyborców, to do ich poglądów, a nie do ich fobii.
Dziś przed wyborem opozycyjnej drogi stanęło Prawo i Sprawiedliwość, a właściwie jego lider Jarosław Kaczyński. Lider niekwestionowany, bo nawet najbardziej radykalni zwolennicy zmian w PiS nie zgłaszali nigdy postulatu dymisji prezesa. Aby straszyć wyborców rządzącymi, wystarczyłaby Kaczyńskiemu partia mała, ale zdyscyplinowana. Wystarczyliby działacze “absolutnie lojalni i zdecydowani”, których przydatność prezes PiS podkreślał w niedawnym wywiadzie dla “Rzeczpospolitej”.
Jednak, aby zbudować dużą partię na prawej stronie sceny politycznej z bardziej trwałym poparciem, potrzeba więcej finezji trzeba umieć grać na wielu fortepianach. Trzeba umieć zaspokoić oczekiwania zarówno tych wyborców, dla których ważna jest lustracja, i tych, którzy oczekują walki z korupcją, i tych, którzy chcą ochrony życia poczętego, a także tych, którzy liczą na obniżenie podatków.
Właśnie po to potrzebne są w partiach skrzydła. Szczególnie w sytuacji, gdy scena polityczna coraz wyraźniej dzieli się na dwa obozy, gdy PiS ma szansę stać się odpowiednikiem amerykańskiej Partii Republikańskiej, a PO Demokratycznej. Jeśli liderom obu największych partii zależy na takim porządku na polskiej scenie politycznej a powinno zależeć to nie mogą spychać na margines ani Ujazdowskiego, ani Rokity, ani Gowina, ani Dorna. Wręcz odwrotnie powinni sami rozwinąć partyjne skrzydła.
Skomentuj na blog.rp.pl