Co to znaczy? Młodzi ludzie mogą umieszczać na specjalnej stronie internetowej Strip2Clothe (rozebrać, aby ubrać) nagrane przez siebie filmiki ze striptizem. W ten sposób „darczyńcy” sfinansują odzież dla bezdomnych. Za każde pięć obejrzeń pojedynczego filmu Virgin zapewnia jeden dar potrzebującemu. Tak przynajmniej obiecuje. Dotąd zanotowano 464 tysiące wejść na stronę, co przekłada się na ponad 92 tysiące darów.
– Ta firma łączy działalność pseudocharytatywną z obsceniczną reklamą – oburza się w rozmowie z „Rz” Juliusz Braun, dyrektor generalny Rady Reklamy, instytucji czuwającej nad standardami polskiego rynku reklamy. – Szkodzi to nie tylko młodzieży, ale też kompromituje ideę społecznej odpowiedzialności biznesu.
Akcja wywołała oburzenie przedstawicieli wielu amerykańskich organizacji charytatywnych. Ostro protestowała rzeczniczka Catholic Charities (Katolickich Organizacji Charytatywnych) Rebecca Lentz. Sprawą zirytowany jest też ks. dr Marian Subocz, dyrektor Caritas Polska. – Żądza zysku najwyraźniej przesłoniła tym ludziom trzeźwy ogląd rzeczywistości.
To przecież otwarte demoralizowanie młodzieży – mówi.Ale nie można wykluczyć, że operatorowi właśnie o to chodziło. – Z pewnością zwiększy to rozpoznawalność marki – tłumaczy Braun. – Równocześnie może zniechęcić do firmy wiele osób, którym będzie się ona kojarzyć z nieetyczną działalnością.
Pod wpływem krytyki ze strony organizacji charytatywnych oraz środowisk biznesu Virgin Mobile złagodził nieco charakter kampanii. Wycofał m.in. najostrzejsze filmy. W międzyczasie wiele z nich trafiło jednak na inne strony internetowe, choćby do najpopularniejszego serwisu z filmami YouTube.