Po pierwsze, odwracają uwagę od tego, jak mało nowych odcinków autostrad – w porównaniu z planami rządowymi i zapowiedziami wyborczymi – gabinet Donalda Tuska zbuduje. Minister infrastruktury, jak wiadomo, nie ma w tej dziedzinie wielkich osiągnięć i coraz częściej słychać, że to on będzie jednym z pierwszych, którzy opuszczą rząd Platformy. Po drugie, program budowy dróg lokalnych, który wyszedł z gabinetu wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych Grzegorza Schetyny, pomoże ukryć słabość rządu w dziedzinie autostrad i nieco poprawić dojmujące po roku rządów PO wrażenie, że nie dzieje się nic. W końcu jednak coś się buduje – będą mogli pomyśleć Polacy, patrząc na drogę dojazdową do gminy.

A przy okazji będą mogli pomyśleć, kto im to buduje. Oczywiście w większości dzielni samorządowcy z rządzącej Platformy i sojuszniczego PSL – jak wynika z naszej dzisiejszej publikacji. Okazuje się, że pieniądze na "schetynówki" były rozdzielane wedle kryteriów jak najbardziej partyjnych. Najwymowniejszy przykład: dostały je Sopot i Gdańsk zarządzane przez działaczy i sympatyków PO, a nie dostał ich Wrocław zarządzany przez Rafała Dutkiewicza. Jak wiemy, Dutkiewicz ośmielił się stworzyć konkurujący z PO blok polityczny i najpewniej w związku z tym rządzący postanowili, że akurat ten prezydent nie powinien mieć sukcesów w zarządzaniu miastem.

Gminy i powiaty rządzone przez Prawo i Sprawiedliwość o budowie nowych dróg w ogóle powinny chyba zapomnieć. Tak przynajmniej wynika z licznych przykładów, które opisujemy. Intencje polityczne poszczególnych decyzji są aż nadto oczywiste. Jednak politycy PO zrzucają winę na... PiS, który "wszędzie wietrzy spisek".

Samorządy mogą się jeszcze odwoływać. Odwołania rozpatrzy do końca grudnia sam wicepremier Schetyna. Ciekawe, według jakiego klucza.

[ramka]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/lichocka/2008/12/16/%E2%80%9Eschetynowki-wedlug-partyjnych-kryteriow/]na blogu[/link][/ramka]