Bo telewizja publiczna powinna być dobrem wspólnym. A jest ciągle dobrem partyjnym. Po 1989 roku nigdy nie przestała być elementem politycznych targów. Kilka razy prezesi próbowali wyzwolić się z politycznych pęt, ale zwykle – wcześniej czy później – sami padali ich ofiarą. Cudem jest, że mimo wszystko TVP przetrwała, że nadal jest najbardziej popularną stacją i próbuje pełnić swoją misję.
Daleko jej oczywiście do doskonałości – programowej, organizacyjnej i biznesowej. Ta instytucja wymaga radykalnej przebudowy. Nikt jednak nie ma już wątpliwości, że nie dokonają tego politycy.
Podobnie jak oczywiste jest, że zmiany muszą nastąpić. Być może to ostatni moment, by tę instytucję uratować. Jeśli dziś ktoś takiego wysiłku nie podejmie, to będzie można publiczną telewizję albo raz na zawsze zlikwidować, albo – całkowicie jawnie i bezwstydnie – oddać partiom, podzielić kanały między poszczególne ugrupowania. Naiwnie apeluję więc do polityków Platformy i PSL, aby spróbowali przejść do historii jako ci, którzy oddali media publiczne widzom i słuchaczom. Jest przygotowany społeczny projekt ustawy o mediach. Jeśli Platforma ma czyste zamiary wobec publicznych mediów, to może poprze ten projekt w parlamencie? Jeśli także Prawo i Sprawiedliwość ma uczciwe intencje, to może wspólnie z Platformą będzie głosować za tym projektem?
Ale wiem, że te nadzieje są dziś tylko żałosnym jękiem naiwniaka. Politycy i polityka tylko zyskaliby na istnieniu prawdziwych niezależnych mediów publicznych. Rozumieją to dziś wszyscy. Poza politykami.
[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2008/12/29/igor-janke-publiczne-media-czyli-jak-zniszczyc-wspolne-dobro/]Skomentuj[/link][/ramka]