Silniejsza opozycja opłaci się Polsce

Politycy PiS mogli ze swojego kongresu wracać umiarkowanie zadowoleni. Pokazali nowy wizerunek swojej partii, którego nie zdominowały hasła rozliczeń z przeszłością, lustracji i walki z postkomunizmem, lecz modernizacja państwa, reforma gospodarki i budowanie nowoczesnej narodowej wspólnoty opartej na solidarności społecznej.

Aktualizacja: 01.02.2009 19:25 Publikacja: 01.02.2009 19:22

Zamiast buńczucznych ostrych słów pod adresem przeciwników politycznych i ulatujących ponad salą kolorowych baloników, były spokojne i merytoryczne przemówienia lidera PiS i kilku innych, dobrze wybranych, polityków tej partii.

Jeśli w ten weekend gdzieś w polityce pojawiły się prowokacja i agresja, to raczej w obozie rządowym. Najpierw premier Donald Tusk wprowadził zamieszanie, zgłaszając chęć wystąpienia przed kongresem największej partii opozycyjnej – i pierwszy dzień kongresu upłynął mediom na komentowaniu tego faktu. Drugim dniem zajął się Janusz Palikot, także wywołując entuzjazm części dziennikarzy, którzy z wypiekami na twarzach czytali kolejne – dotyczące kongresu PiS – wpisy posła PO w jego internetowym blogu.

PiS tym razem nie dał się sprowokować. Dzięki temu potwierdziła się stara piarowska zasada, że lepiej przedstawić argumenty grzecznie i spokojnie, przeprosić za błędy i nieuważne sformułowania, niż brnąć w walkę na oślep. Jarosław Kaczyński miał ocieplić swój wizerunek (oraz wizerunek swojej partii), pokazać, że nie jest politykiem posługującym się jedynie agresją – co zarzucali mu przeciwnicy polityczni – i w dużej mierze to zadanie udało mu się wykonać. PiS przedstawił się nie jako partia przeszłości, schodząca ze sceny politycznej, ale jako główna partia opozycyjna, zgłaszająca własne społeczno -gospodarcze pomysły, alternatywne dla rządowych.

Ale też – śledząc relacje z kongresu PiS – można było mieć wrażenie, że to wciąż za mało, aby w dającej się przewidzieć przyszłości partia Jarosława Kaczyńskiego była zdolna ponownie sięgnąć po władzę. Merytoryczna debata o problemach polityki gospodarczej i społecznej nie ma w sobie magnesu zdolnego przyciągnąć większość wyborców. PiS pokazał się więc jako ugrupowanie poważne, ale wyciszenie emocji sprawiło, że równocześnie dość letnie.

Być może druga część kongresu w czerwcu lub lipcu sprawi, że o partii Kaczyńskiego będzie można zacząć myśleć nie jako o opozycji z 20-procentowym poparciem, ale jako o ugrupowaniu idącym po władzę. To, że to długa i trudna droga, jest oczywiste. Ale na tym, że PiS powoli staje się silną merytorycznie opozycją, że dla partii rządzącej w końcu pojawia się realna alternatywa, polska polityka może tylko zyskać.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/lichocka/2009/02/01/silniejsza-opozycja-oplaci-sie-polsce/]Skomentuj[/link][/ramka]

Zamiast buńczucznych ostrych słów pod adresem przeciwników politycznych i ulatujących ponad salą kolorowych baloników, były spokojne i merytoryczne przemówienia lidera PiS i kilku innych, dobrze wybranych, polityków tej partii.

Jeśli w ten weekend gdzieś w polityce pojawiły się prowokacja i agresja, to raczej w obozie rządowym. Najpierw premier Donald Tusk wprowadził zamieszanie, zgłaszając chęć wystąpienia przed kongresem największej partii opozycyjnej – i pierwszy dzień kongresu upłynął mediom na komentowaniu tego faktu. Drugim dniem zajął się Janusz Palikot, także wywołując entuzjazm części dziennikarzy, którzy z wypiekami na twarzach czytali kolejne – dotyczące kongresu PiS – wpisy posła PO w jego internetowym blogu.

Komentarze
Jerzy Haszczyński: Czy Friedrich Merz będzie ukochanym kanclerzem Polaków?
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Kłamstwo Karola Nawrockiego odsłania niewygodne fakty. PiS ma problem
Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku