Reklama
Rozwiń

Nominacja Steinbach obrazi Polaków

Od ponad trzech lat Polacy z niepokojem obserwują tworzenie w Berlinie muzeum ucieczek i wysiedleń Niemców.

Aktualizacja: 15.02.2009 19:30 Publikacja: 15.02.2009 19:27

Od dwóch lat nasza dyplomacja w jasny sposób daje do zrozumienia, że zaproszenie przez niemiecki rząd do władz tej placówki Eriki Steinbach uzna za demonstrację lekceważenia polskiej wrażliwości historycznej.

Nie powinno to nikogo zaskakiwać. Erika Steinbach – córka okupacyjnego oficera urodzona w Rumii, polskim mieście zagarniętym przez III Rzeszę po agresji w 1939 roku – nie ma prawa nawet utożsamiać się z losem tych Niemców, którzy musieli opuścić ziemie zachodnie i północne przyznane Polsce przez konferencją poczdamską w 1945 roku.

Kanclerz Angela Merkel i koalicja CDU – SPD miały wiele miesięcy na załatwienie tej sprawy. Chadecja – członkiem tej partii jest pani Steinbach – miała dostatecznie dużo politycznych możliwości, aby odsunąć szefową ziomkostw od projektu, który i bez jej osoby budzi obawy milionów Polaków.

Pytanie o Erikę Steinbach należy też skierować do drugiej partii współrządzącej w Niemczech – do SPD. To socjaldemokrata – wiceprzewodniczący Bundestagu Wolfgang Thierse – sprzeciwiał się w październiku 2007 roku obecności Eriki Steinbach we władzach muzeum. – Nie chcemy, by problematyka wypędzeń i związanych z tym cierpień doprowadziła do nowych narodowych sporów i do podziałów w Europie, m.in. z naszym sąsiadem Polską – mówił Thierse.

Dziś nadszedł czas, aby rozliczyć SPD z tych słów, a CDU z poczucia odpowiedzialności za wzajemne stosunki.

Politycy niemieccy parokrotnie przyznawali w ostatnim czasie, że po przyjęciu naszego kraju do NATO i Unii Europejskiej nie docenili, jak ważne są wciąż dla Polaków kwestie historyczne. I zapowiadali zmianę swojego stanowiska. Dziś rząd RFN ma okazję, aby pokazać, czy były to tylko slogany, czy deklaracje prawdziwych intencji.

Dopiero teraz będziemy wiedzieli, czy rząd Tuska dobrze zrobił, wykonując przyjazny wobec Niemców – ale ryzykowny – gest, którym było skreślenie "Widocznego znaku" ze spisu spornych kwestii między Warszawą a Berlinem.

Dziś Donald Tusk powinien powiedzieć: sprawdzam. Jeśli Erika Steinbach otrzyma rządową nominację do władz muzeum, będzie to sygnał, że polski rząd nie wybrał dobrej drogi do pojednania z Niemcami. Że musi działać bardziej stanowczo.

[b]skomentuj na blogu: [link=http://blog.rp.pl/semka/2009/02/15/nominacja-steinbach-obrazi-polakow/]blog.rp.pl/semka[/link][/b]

Od dwóch lat nasza dyplomacja w jasny sposób daje do zrozumienia, że zaproszenie przez niemiecki rząd do władz tej placówki Eriki Steinbach uzna za demonstrację lekceważenia polskiej wrażliwości historycznej.

Nie powinno to nikogo zaskakiwać. Erika Steinbach – córka okupacyjnego oficera urodzona w Rumii, polskim mieście zagarniętym przez III Rzeszę po agresji w 1939 roku – nie ma prawa nawet utożsamiać się z losem tych Niemców, którzy musieli opuścić ziemie zachodnie i północne przyznane Polsce przez konferencją poczdamską w 1945 roku.

Komentarze
Jacek Czaputowicz: Trudne rozstanie z doktryną Czaputowicza
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Komentarze
Szymon Hołownia u Adama Bielana, czyli Jarosław Kaczyński osiągnął swój cel
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Bądźmy mężami stanu!
Komentarze
Instytut Pileckiego, czyli czy każda rewolucja musi się kończyć na gruzach?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Których narodów nie chce w Polsce Jarosław Kaczyński?