Slogan mówi, że to „Wyższy poziom teatru". Jednak Żebrowski zaczął na najniższym poziomie.

Jest zwyczajem, że dziennikarze zapowiadają wydarzenia kulturalne, a potem je relacjonują i oceniają. Pan dyrektor zachował się sprytnie. Zaprosił media na konferencję prasową i próbę dla fotografów. Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść: recenzenci usłyszeli, że bilety na najbliższe miesiące są wyprzedane i nie ma możliwości obejrzenia spektaklu. Zapytany, dlaczego nie informował wcześniej, że trzeba zawczasu kupić wejściówki – Żebrowski nie odpowiedział.

Dyrektor zmęczył się pewnie kokietowaniem sponsorów, tabloidów, kolorowych magazynów i zaprzyjaźnionych żurnalistów, którzy mieli zadbać o sensację towarzyską i zachęcić widzów do odwiedzenia nowej świątyni show-biznesu. Poziom artystyczny nie ma już znaczenia.

Michał Żebrowski studiował zarządzanie i zdefiniował teatr na nowo: jako miejsce, gdzie zarabia się, pokazując celebrytów na żywo.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2010/03/07/jacek-cieslak-teatr-czyli-celebryci-na-zywo/]blog.rp.pl[/link]