Gabryel: zmiany na uniwersytetach - im szybciej, tym lepiej

Szkoły wyższe działające w państwach Unii Europejskiej – w tym, oczywiście, w Polsce – mają w najbliższym czasie tak zmienić swój sposób kształcenia, aby jego efekty były porównywalne w ramach całej Wspólnoty.

Aktualizacja: 06.10.2010 22:07 Publikacja: 06.10.2010 22:04

Obrazowo mówiąc, z absolwentami europejskich uczelni ma być za kilka lat tak, że niezależnie od tego, którą skończą szkołę, będzie wiadomo, czego można się po nich spodziewać, co wiedzą i co potrafią.

Ale to tylko jedno z wymagań, które również na nasze uczelnie nakładają rozwiązania zaaprobowane przez Parlament Europejski w 2008 roku. Drugim jest inna zasadnicza odmiana: konieczność podporządkowania filozofii kształcenia zdobywaniu umiejętności, którymi ma się móc wykazać absolwent każdej uczelni. To jedno z kluczowych zaleceń dokumentu, który za kilka tygodni trafi do wszystkich szkół wyższych w Polsce, a do którego już dotarła "Rz".

– Dotąd ważniejsze były tzw. standardy kształcenia, czyli informacja o tym, jakie przedmioty student zaliczył i ile godzin na to przeznaczył. Teraz będzie to sprawą drugorzędną, bo najważniejsze ma być to, co student osiągnął, biorąc udział w zajęciach – konkluduje w rozmowie z "Rz" rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. Katarzyna Chałasińska-Macukow.

A więc uczelnia jako miejsce zdobywania wiedzy, która powinna (musi?) służyć (wyłącznie?) zdobywaniu umiejętności. Absolwenci takich europejskich uczelni będą podczas studiów mobilizowani do nabywania umiejętności uczenia się przez całe życie, pracy w zespole, skutecznego komunikowania się w grupie, przedsiębiorczości.

Jakie z tego płyną wnioski dla Polski? Nasze szkoły wyższe plasują się w rankingach najlepszych uczelni świata zawstydzająco nisko, bo dopiero w czwartej setce. Co, niestety, w pewnym uproszczeniu oznacza, że jakość polskiego kształcenia też jest podobnej, nie najwyższej próby.

W tej sytuacji naprawdę nie warto kruszyć kopii o to, czy zmiany są polskiemu systemowi kształcenia wyższego potrzebne czy też nie. Bo oczywiście są potrzebne. I to im szybciej, tym lepiej.

Dobrze byłoby jednak, gdyby przy okazji ich przeprowadzania nie pozbyto się tego, co w naszych szkołach wyższych szczególnie cenne, oryginalne – osobne i niepowtarzalne, a co nie musi się mieścić w zaproponowanym euromodelu. Czyli – najogólniej mówiąc – tego wszystkiego, co odróżnia na przykład Uniwersytet Warszawski od Jagiellońskiego, jak odróżnia na przykład Harvard od Oxfordu.

Komentarze
Jan Zielonka: Wirus megalomanii
Komentarze
Jarosław Kuisz: Polska. Kraj jak z „Żartu” Milana Kundery
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Co afera mieszkaniowa mówi nam o Karolu Nawrockim?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Czy Friedrich Merz będzie ukochanym kanclerzem Polaków?
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku