Bezpośrednim powodem kryzysu między oboma państwami w 2021 roku było przyjęcie przez ówczesny rząd PiS reformy Kodeksu administracyjnego, która de facto zamykała drogę spadkobiercom ofiar Holokaustu do ubiegania się o utracony majątek na terenie Polski. Izrael odwołał wtedy swojego ambasadora w Warszawie, a ówczesny szef izraelskiej dyplomacji Jair Lapid „poradził” ambasadorowi polskiemu w Tel Awiwie, aby nie wracał ze spędzanego akurat wtedy w ojczyźnie urlopu.
Czytaj więcej
Żydzi stanowili zdecydowaną większość ofiar największego obozu koncentracyjnego III Rzeszy. Ale w...
Ale już wcześniej relacje między oboma krajami były złe z powodu ustawy, która nakładała odpowiedzialność karną na osoby utrzymujące, iż Polacy mieli udział w Shoah. Izrael co prawda później wystąpił z inicjatywą wysłania nowego ambasadora do Warszawy, jednak ostre antypolskie komentarze Jaakowa Liwne nie przyczyniły się do rozładowania napięcia między oboma krajami.
Maciej Hunia rozpoczyna swoją misję dyplomatyczną w Izraelu
W grudniu, tuż przed obchodami 80. rocznicy wyzwolenia Auschwitz „Rzeczpospolita” ujawniła, że nasz kraj zamierza respektować orzeczenie Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości i aresztować izraelskiego premiera Beniamina Netanjahu, gdyby ten pojawił się na uroczystościach. Logika polskich dyplomatów była jasna: jeśli chcemy, aby któregoś dnia sprawiedliwość została wymierzona Putinowi, musimy wykonywać decyzje Hagi także wobec innych przywódców. I choć później rząd podjął kontrowersyjną decyzję o zagwarantowaniu nietykalności Netanjahu, ten do dziś nie zjawił się w Polsce. A rzecznikiem poprawy relacji między oboma krajami okazał się prezydent Icchak Herzog, którego dziadek urodził się w Łomży.
Rozpoczynająca się misja w Izraelu Macieja Huni oraz trwająca już od marca Jaakowa Finkelsteina w Warszawie dobrze wróżą relacjom między narodami, które łączy ponad tysiąc lat wspólnej historii.