Piotr Semka o zagrożeniu terrorystycznym w Niemczech

Niemiecki piątek Piotra Semki

Aktualizacja: 26.11.2010 14:53 Publikacja: 26.11.2010 14:45

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński kkam Kuba Kamiński Kuba Kamiński

Alert antyterrorystyczny w Niemczech trwa. Władze informują jedynie ogólnikowo, że są w posiadaniu informacji nakazujących pilne zaostrzenie środków bezpieczeństwa. Te „środki” najbardziej rzucają się w oczy na dworcach kolejowych i w portach lotniczych, pod postacią policjantów z psami i pistoletami maszynowymi na wierzchu.

Jak dotąd - chwała Bogu - nic złego się nie stało.

Ale stan podwyższonego napięcia w naturalny sposób przełożył się na interesującą dyskusję polityczną. Politycy pytają, jakiej pomocy w takich chwilach państwo może oczekiwać od zwykłych obywateli. Inni niepokoją się z kolei jak taki – niezadekretowany wprost - stan wyjątkowy może wpływać na demokrację.

Ta dyskusja w RFN ma już swoją historię. W latach 70. w czasie wybuchu terroru grupy Baader–Meinhoff lewicowi intelektualiści bili na alarm, że władze, zachęcając do donosicielstwa i zwalczając terror, chcą przy okazji przykroić swobody obywatelskie.

Teraz politycy dywagują, ile należy wymagać w dziele zwalczania terroru od obywateli zwykłych, a szczególnie od obywateli o imigranckich korzeniach.

Bo choć nikt tego nie powie wprost, terror powrócił do Niemiec, inkubując się w dzielnicach imigranckich, a ściślej mówiąc, w społecznościach wyznających wiarę muzułmańską.

Stefan Müller, rzecznik klubu chadecji ds. polityki integracyjnej zaapelował do niemieckich wyznawców islamu w Niemczech, aby przerwali nawyk milczenia i informowali policję w razie zauważenia aktywności fanatyków w meczetach i w swoich społecznościach. Müllera poparło wielu Niemców, którzy w listach i mailach poparli tę ideę, wskazując, że w taki właśnie sposób imigranci najlepiej rozbiją podejrzenia wokół swoich społeczności.

Na prawicy posypały się nawet pomysły, aby religijni przywódcy wspólnot muzułmańskich wypełniali obowiązek – oczywiście obywatelski - sygnalizowania wszelkich niepokojących wypowiedzi czy działań swoich wiernych.

Czy jednak państwo ma prawo zmuszać mułłów, aby byli szpicą inwigilacji policyjnej? – oburzyli się zwolennicy rozdziału państwa od kościoła.

Na takie dywagacje zareagował chadecki szef MSW Thomas de Maizière wyczulony na to, aby dyskusja w tak drażliwym momencie nie poszła za daleko. Minister wezwał do zachowania spokoju i opanowania i ostrzegł przed pojawieniem się atmosfery braku zaufania wobec żyjących w Niemczech muzułmanów. "Nie należy tej debaty wykorzystywać do powiększania braku zaufania" - ostrzegł. Stefan Müller nie zrezygnował jednak ze swoich opinii i zachęcił ok. 2500 gmin wyznawców islamu w RFN do wzmożenia czujności. W wywiadach gazetowych mówi głośno to, co myśli wielu Niemców.

„Dlaczego zagrożenie bezpieczeństwa publicznego ma nie obchodzić również muzułmanów w Niemczech? Gros muzułmanów w Niemczech nie ma nic wspólnego z terroryzmem, ale również we własnym interesie powinni oni zrobić wszystko, by uniemożliwić nadużywania ich religii przez fanatyków".

Głos polemiki wobec tez Müllera nadszedł od kolegi partyjnego, premiera Hesji Volkera Bouffiera. Zyskujący popularność w obozie chadecji Bouffier ujmuje sprawę tak: "Czujność jako taka nie zaszkodzi", ale nie może to wyrodzić się w akceptację donosów w rodzaju: "widziałem jakiegoś dziwnie wyglądającego typa". Zobowiązywanie obywateli, aby informowali policję kiedykolwiek coś wyda im się podejrzane, łatwo może prowadzić do przesady podszytej lękiem.

Wreszcie głos zabrał Aiman Mazyek, przewodniczący Centralnej Rady Muzułmanów w Niemczech. Ten stosunkowo młody, 30-letni syn Syryjczyka i Niemki urodzony już w Niemczech wyraził obawę, że jeszcze chwila i samo odwiedzanie meczetu może uczynić z niemieckich muzułmanów osoby podejrzane. Mazyek twierdzi, że po wybuchu debaty zaczął dostawać znacznie więcej niż zwykle islamofobicznych maili i gróźb ataków na meczety.

Ale czy jest to adekwatna odpowiedź na pytania Stefana Müllera? Póki co [link=http://www.tagesspiegel.de/mediacenter/karikatur/karikatur-galerie/3994.html?p3994=5#image]berliński „Tagesspiegel”[/link] próbuje tę ciężką atmosferę obaw rozładować odrobiną humoru.

Alert antyterrorystyczny w Niemczech trwa. Władze informują jedynie ogólnikowo, że są w posiadaniu informacji nakazujących pilne zaostrzenie środków bezpieczeństwa. Te „środki” najbardziej rzucają się w oczy na dworcach kolejowych i w portach lotniczych, pod postacią policjantów z psami i pistoletami maszynowymi na wierzchu.

Jak dotąd - chwała Bogu - nic złego się nie stało.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Kłamstwo Karola Nawrockiego odsłania niewygodne fakty. PiS ma problem
Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku