Podobno „głównym problemem jest brak dostępu do gotówki i kredytów”. A który to spec od wizerunku politycznego tak panu premierowi powiedział? Prawie 70 proc. Misi w ogóle nie zaciąga kredytów. W okresie kryzysu finansowego to jest akurat ich duża przewaga nad konkurentami z zagranicy, którzy dotąd funkcjonowali głównie dzięki kredytom. Za to ponad 70 proc. uważa, że główną barierą rozwoju są koszty pracy.
Tymczasem premier chce im dać kredyty. Czy po to, żeby mieli na składki „na ZUS” i inne podatki, które wicepremier Rostowski właśnie im podnosi, zmieniając interpretacje przepisów. Oczywiście działające wstecz – jak w przypadku szaf wnękowych, których montaż nie jest już modernizacją, tylko dostawą! To by się zgadzało, bo podobno „kredyty mają pomóc firmom przetrwać kryzys”.
Jaki kryzys? Poza tym, że wielu firmom nie płacą główni wykonawcy kontraktów rządowych, to reszta jakoś sobie radzi. Tak jak przez ostatnie 20 lat. Raz trochę lepiej, raz trochę gorzej, ale sobie radzi. Mimo nieustannych wysiłków kolejnych ministrów finansów, żeby ich jednak wykończyć.
Towarzyszący premierowi nowy wicepremier Jacek Rostowski dodał, że „coraz mocniej są odczuwalne skutki zawirowań w strefie euro”. Przypomnę nieśmiało, że to jest ta sama strefa, do której premier zapowiedział, że będziemy szybko dążyć, a wicepremier stwierdził, że będziemy dążyć, aczkolwiek może nie tak szybko jak zapowiedział premier. Ciekawe, że różnica między premierem a ministrem finansów w sprawie szybkości dążenia do wprowadzenia w Polsce euro nie wzbudza takich emocji, jak różnica między premierem a innym ministrem w sprawie wprowadzenia w Polsce związków partnerskich. Ale każdy ma inaczej ustawione priorytety.
Najbardziej ucieszyło mnie zdanie, że „BGK będzie dysponować kwotą do 30 miliardów złotych, która pozwoli na poręczenie kredytów o łącznej wartości do 50 miliardów”. To jakaś kolejna „inżynieria finansowa”. Bo nie mówiąc już o tym, że te miliardy, którymi ma dysponować BGK, z miesiąca na miesiąc się rozmnażają, a to na Polskie inwestycje rozwojowe, a to na poręczenia kredytowe dla małych i średnich przedsiębiorstw, to nijak 30 miliardów nie wystarczy na poręczenie 50 miliardów w tej samej walucie. O ile wicepremier miał na myśli tę samą walutę.