Wysączyć Rosję ze Wschodu

Szczyt Partnerstwa Wschodniego w Wilnie i przygotowania do niego pokazały, że Unia i kraje aspirujące do niej prędzej czy później poradzą sobie z problemami leżącymi na ich drodze ku Europie, o ile nie będzie przeszkadzać Rosja.

Publikacja: 29.11.2013 18:04

Wysączyć Rosję ze Wschodu

A ona będzie to czynić, dlatego polityka UE na Wschodzie nie powinna już koncentrować się tylko na reformach w tych państwach, ale na wysączaniu z nich wpływów moskiewskich. Mniej Rosji to więcej Europy.

1

Partnerstwo Wschodnie funkcjonuje tak, jakby nie dostrzegało aktywów, które Rosja posiada w objętych nim krajach.

Najważniejszy z nich to obecność rosyjskich wojsk – do niedawna stacjonowały we wszystkich państwach programu.

Z początkiem 2013 r. Rosjanie przekazali Azerbejdżanowi radar w Gabali, wycofując się tym samym z tego kraju, ale są wciąż na Białorusi, w Armenii, Gruzji (Osetia Południowa i Abchazja), Mołdawii (Naddniestrze), na Ukrainie (Sewastopol).

W Mołdawii i  Gruzji Moskwa ma dodatkowo narzędzie w postaci ugrupowań zbrojnych separatystów do prowokowania incydentów bez angażowania swoich sił. Trudno abstrahować od czołgów w uprawianiu polityki; gdyby wszak rosyjskie wojska nie opuściły Polski w 1993 r., nie mielibyśmy szans na wejście ani do NATO, ani do UE.

Drugi atut to energetyka. Owszem, kraje Partnerstwa usiłują uniezależnić się od rosyjskich dostaw, ale żadne z nich – poza Azerbejdżanem – nie osiągnęło swobody energetycznej i wiele lat potrwa, zanim tak się stanie, o ile w ogóle.

Trzeci walor Moskwy to kultura. We wszystkich państwach Partnerstwa – najmniej w Gruzji – popularne są rosyjskie kanały telewizyjne, książki, czasopisma, strony internetowe. Sączą one rosyjską wrażliwość, rosyjski punkt widzenia.

Kultura rodem z Rosji jest tam postrzegana jako wysoka i dobrej jakości, na pewno lepszej niż rodzima. To potężna siła oddziaływania, choć wcale nie musi się przekładać na postawy prorosyjskie w wypadku politycznego konfliktu z Moskwą.

2

Można zaryzykować tezę, że gdyby niewymienione powyżej atuty, Kreml właściwie nie miałby już czego szukać w pasie ziem między Zachodem, Turcją a Rosją. Ciągle jednak jest na tyle mocny, by zniechęcić Armenię oraz Ukrainę do wiązania się z UE (Azerbejdżan i Białoruś same nie chcą) i szachować Gruzję. Skoro tak, trzeba jego walory skontrować.

Do tego jednak potrzebne będą wola i pieniądze, tymczasem trudności na Wschodzie rodzą w UE pokusę, by zaniechać wciągania państw Partnerstwa w orbitę europejską.

Tym bardziej że rzeczywiście mają kłopoty z przestrzeganiem praw człowieka, korupcją, mafijnymi układami gospodarczymi i nie garną się do reform zmieniających ten stan rzeczy. Dlaczego zatem Wielka Brytania, Francja, Hiszpania i inne państwa oddalone od wschodnich rubieży Unii miałyby wspierać kleptokrację, autokrację czy system oligarchiczny? W końcu żaden kraj Partnerstwa nie może się pochwalić funkcjonującą bez zarzutu demokracją. Przed Polską, Litwą, Szwecją i Niemcami, wciąż spoglądającymi za Bug, ogromna praca, by wschodni kierunek europejskiej dyplomacji nie stał się wydmuszką.

3

Wszystkie kraje Partnerstwa mają większą wymianę handlową z UE niż z Rosją, na Ukrainie inwestycje z Unii przewyższają dziesięciokrotnie rosyjskie, sondaże opinii w Mołdawii, Gruzji i Ukrainie pokazują przewagę postaw prounijnych. To z kolei atuty UE, które trzeba teraz wzmocnić.

Unia czy NATO nie wyślą wojsk, które by stacjonowały obok sił rosyjskich, ale mogą choćby przejąć inicjatywę w rozwiązaniu sprawy Naddniestrza.

Nie dostarczymy do Gruzji i Armenii gazu z rynku europejskiego, ale możemy włączyć Mołdawię oraz Ukrainę w unijny obieg energetyczny, zainwestować w sieci przesyłowe.

Nie zohydzimy znakomitej wszak kultury rosyjskiej, ale można sfinansować zwiększenie udziału dzieł europejskich w obiegu kulturowym, wspomóc rozwój narodowych mediów o orientacji prozachodniej.

Unia musi teraz szeroko otworzyć sakiewkę, by wzmocnić trendy europejskie, wybrać kraje, gdzie możemy i z powodów strategicznych powinniśmy wygrać (Ukraina, Mołdawia) i rozpocząć kontrofensywę. Kiedy mentalne, kulturowe, gospodarcze oraz militarne wpływy Rosji zostaną ograniczone, reformy strukturalne w krajach Partnerstwa staną się oczywistością. Bez tego – niewiele dadzą.

A ona będzie to czynić, dlatego polityka UE na Wschodzie nie powinna już koncentrować się tylko na reformach w tych państwach, ale na wysączaniu z nich wpływów moskiewskich. Mniej Rosji to więcej Europy.

Partnerstwo Wschodnie funkcjonuje tak, jakby nie dostrzegało aktywów, które Rosja posiada w objętych nim krajach.

Pozostało 91% artykułu
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Edukacja zdrowotna? Nie można ciągle myśleć o seksie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność