Reklama

Niewolnicy obłudnej litości

Niemcy nie po raz pierwszy wyciągają lekcję z ponurej przeszłości. Tym razem postanowili oni – a konkretnie politycy nowej koalicji rządowej – uporządkować prawnie problem eutanazji, który pozostaje nieuregulowany.

Publikacja: 09.01.2014 00:45

Filip ?Memches

Filip ?Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

„Śmierć na życzenie" – jak przyjęło się eufemistycznie określać ten proceder – budzi u naszych zachodnich sąsiadów mroczne skojarzenia z epoką III Rzeszy. Chodzi o ówczesne praktyki eugeniczne polegające na odbieraniu życia ludziom uznanym za „bezużytecznych", takim jak osoby psychicznie upośledzone.

Oczywiście w dzisiejszej Europie mówienie o „bezużyteczności" jakiegokolwiek człowieka jest politycznie niepoprawne. Ktoś, kto użyłby takiej figury retorycznej, mógłby usłyszeć, że myśli tak jak doktor Mengele – sławetny anioł śmierci z Auschwitz. Trudno znaleźć cięższy zarzut, bo nazistowskie zbrodnie mają w świadomości Europejczyków rangę zła absolutnego.

Po drugiej wojnie światowej miniony koszmar miał już nie wrócić. Okazało się jednak, że eugenika była realizowana nie tylko w III Rzeszy, chociaż, rzecz jasna, nie w tak drastycznej formie. W Szwecji w latach 1936–1976 wysterylizowano 63 tys. osób „nieprzydatnych" lub „społecznie niedostosowanych".

Problem polega na tym, że - wbrew temu, co się głośno mówi - kategoria „użyteczności" stanowi jednak istotny element stosunków międzyludzkich w krajach, które stanowią symbol postępu i nowoczesności. Dotyczy to między innymi Belgii, Holandii czy Szwajcarii. Tam eutanazja jest legalna. Mało tego, ustawodawstwo w tej kwestii podlega ciągłym zmianom, które usuwają kolejne bariery stojące na przeszkodzie „śmierci na życzenie".

To skutek tego, że nowoczesna kultura europejska jest wrażliwa na ludzkie cierpienie. Litość zadomowiła się w mentalności Europejczyków na dobre. A z tego wynika oswajanie się z eutanazją.

Reklama
Reklama

Słusznie jednak Jan Paweł II wykazywał, że wrażliwość, o której tu mowa, jest obłudna i fałszywa. Sprzęga się bowiem z mechanizmem psychologicznym, polegającym na zwalnianiu się od odpowiedzialności za stan ducha ludzi będących u progu śmierci, lecz wciąż pozostających przy życiu. Miejmy nadzieję, że niemieccy politycy dostrzegą również i ten aspekt sprawy.

„Śmierć na życzenie" – jak przyjęło się eufemistycznie określać ten proceder – budzi u naszych zachodnich sąsiadów mroczne skojarzenia z epoką III Rzeszy. Chodzi o ówczesne praktyki eugeniczne polegające na odbieraniu życia ludziom uznanym za „bezużytecznych", takim jak osoby psychicznie upośledzone.

Oczywiście w dzisiejszej Europie mówienie o „bezużyteczności" jakiegokolwiek człowieka jest politycznie niepoprawne. Ktoś, kto użyłby takiej figury retorycznej, mógłby usłyszeć, że myśli tak jak doktor Mengele – sławetny anioł śmierci z Auschwitz. Trudno znaleźć cięższy zarzut, bo nazistowskie zbrodnie mają w świadomości Europejczyków rangę zła absolutnego.

Reklama
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Karol Nawrocki z prezentem od Donalda Trumpa. Donald Tusk musi się cofnąć
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Aferka KPO. Czy wystarczy nie defraudować?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki rozmawiał z Donaldem Trumpem dzięki kanclerzowi Niemiec
Komentarze
Michał Płociński: Karol Nawrocki szybko przejął kontakty z Donaldem Trumpem. Uznał, że wóz albo przewóz
Komentarze
Rusłan Szoszyn: O czym nie mówi Maks Korż
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama