Byle nie rosyjska interwencja

Rozładowanie kryzysu na Ukrainie nie zlikwiduje przyczyn wybuchającego co kilka lat konfliktu.

Publikacja: 07.02.2014 18:29

Byle nie rosyjska interwencja

To kraj bez jednolitej historii, tradycji państwowej, wspólnego języka i tożsamości. Dwie dekady po uzyskaniu niepodległości jest wciąż sztucznym zlepkiem. Trzeba go stworzyć na nowo, inaczej rozpadnie się albo utraci suwerenność. Możliwych jest kilka scenariuszy rozwoju wypadków, warto już teraz postawić na te, które będą dla Polski najkorzystniejsze.

1

Państwa i narody nie muszą mieć długiej historii, by owocnie funkcjonować, za przykład niech wystarczą: Słowacja, Słowenia, Estonia, Łotwa czy Finlandia. W każdym z nich działała elita ojców założycieli, za którymi poszły wspólnoty na przednarodowym etapie rozwoju. Na Ukrainie zachodziły podobne procesy, los jednak nie zechciał dać jej trwałej niepodległości, a komuniści zmasakrowali dorobek tamtejszych „założycieli" tak skutecznie, że ukraińska tożsamość niemal zanikła.

Pozostała magma, która po upadku ZSRR przypadkiem wybiła się na niepodległość, jej elitą nie stali się jednak nowi „ojcowie", ale dawna nomenklatura. Aby Ukraina stała się państwem europejskim, nie tylko geograficznie, powinna przejść głębsze przemiany niż obalenie Janukowycza i przywrócenie demokracji. Musi zbudować tożsamość. Modelem są dziś majdanowe idee neobanderowskie i kozackie, niestety, obie niemożliwe do zaakceptowania przez całe ukraińskie społeczeństwo.

Dlatego równie prawdopodobne jak odrodzenie Ukrainy są mniej optymistyczne scenariusze. Rozpad Jugosławii czy rosyjski atak na Gruzję pokazują, że nawet w Europie wszystko jest możliwe.

2

Pierwszy ze scenariuszy to rozpad państwa. Jeśli nie da się stworzyć wspólnej tożsamości, podczas tego czy kolejnego kryzysu, może dojść do oderwania się obwodów zachodnich, ?gdyby przewagę polityczną ?w Kijowie zdobyli dzisiejszy „niebiescy", czyli Partia Regionów lub jakaś jej mutacja. Gdyby ?z kolei udało się to „pomarańczowym", obecnej opozycji albo ?jej następczyni, taki sam ruch może wykonać wschód i południe kraju, tworząc na przykład (pobawmy się onomastycznie) ?– Republikę Donbasu ?i Kolchidy.

Scenariusz drugi to rosyjska interwencja. Jest możliwa ?w razie całkowitego załamania struktur państwowych, przebiegałaby wówczas pod wezwaniem przywrócenia stabilności. ?Można ją też sobie wyobrazić, gdyby w Kijowie władzę zdobyli neobanderowcy, hasłem dla ?wojsk byłaby wtedy ochrona mniejszości rosyjskojęzycznej. ?W jednym i drugim wypadku Ukraina zachowałaby zapewne atrybuty suwerenności, ale de facto stałaby się nieformalną kolonią Rosji.

Trzeci scenariusz, najmniej prawdopodobny, to interwencja NATO. Po rozpadzie państwa ukraińskiego i wybuchu ?starć na szerszą skalę mogłoby wkroczyć na Ukrainę jako siły stabilizujące. Raczej bez ?mandatu ONZ, bo Moskwa ?ma prawo weta w Radzie ?Bezpieczeństwa, ale zachód pokazał już, że nie zawsze przejmuje się prawem międzynarodowym, śląc wojska na misje zbrojne.

Czwarty wreszcie to swoisty kogel-mogel, czyli rozpad połączony z obcą interwencją: rosyjską lub natowską, a może wspólną, gdyby sytuacja była naprawdę dramatyczna.

3

Niemożliwe, wszystko to dyrdymały – w to chcielibyśmy wierzyć, ale nie inaczej rozumowali niegdyś mieszkańcy Zagrzebia i Belgradu. Na oba miasta spadły jednak rakiety i bomby, na pierwsze serbskie, na drugie natowskie.

Nie zaszkodzi ułożyć w polskiej strategii działania różne ewentualności w porządku od najbardziej do najmniej pożądanych i działać tak, by ziściły się raczej te pierwsze niż te drugie. Opcja najmilsza sercu to odrodzone państwo ukraińskie, docelowo członek UE i NATO. Dalej – Ukraina niepodzielona o nastawieniu prozachodnim, choć nie zreformowana. Potem – Ukraina balansująca między Rosją i Zachodem, ale wciąż cała. Jeśli zaś miałoby dojść do podziału, lepiej niech oderwą się wschód i południe, reszta pozostanie wciąż ludnym i potencjalnie zasobnym państwem. Gorszym wariantem byłoby odejście obwodów zachodnich i powstanie u polskich granic cherlawego tworu na utrzymaniu UE. Dno hierarchii wyznacza chaos i rosyjska interwencja wojskowa, do czego pod żadnym pozorem nie wolno dopuścić.

Taka układanka przygotowuje nas na wszystko, co może się wydarzyć na ziemi ukraińskiej teraz lub w przyszłości. Przynajmniej mentalnie.

To kraj bez jednolitej historii, tradycji państwowej, wspólnego języka i tożsamości. Dwie dekady po uzyskaniu niepodległości jest wciąż sztucznym zlepkiem. Trzeba go stworzyć na nowo, inaczej rozpadnie się albo utraci suwerenność. Możliwych jest kilka scenariuszy rozwoju wypadków, warto już teraz postawić na te, które będą dla Polski najkorzystniejsze.

Państwa i narody nie muszą mieć długiej historii, by owocnie funkcjonować, za przykład niech wystarczą: Słowacja, Słowenia, Estonia, Łotwa czy Finlandia. W każdym z nich działała elita ojców założycieli, za którymi poszły wspólnoty na przednarodowym etapie rozwoju. Na Ukrainie zachodziły podobne procesy, los jednak nie zechciał dać jej trwałej niepodległości, a komuniści zmasakrowali dorobek tamtejszych „założycieli" tak skutecznie, że ukraińska tożsamość niemal zanikła.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka