Tyle że ja nie wiem, co to za Kościół. Monika Olejnik pisze „nasz". Ale to nie jest ten sam Kościół, który znam i który uważam za swój. W Kościele katolickim, do którego należę, wszystko jest bowiem poukładane. Mój Kościół potrafi przebaczyć nawet największemu mordercy – o ile oczywiście się nawrócił i jego nawrócenie jest szczere. Mój Kościół nie ma problemu z rozwodnikami – nie potępia ich, ale otacza ich troską. Wie, że cierpią, nie mogąc w pełni uczestniczyć we wszystkich sakramentach. Ale to ich wybór. Mój Kościół okaże im swoje miłosierdzie, ale wtedy, kiedy dostrzegą swój błąd i przestaną żyć w nieustannym grzechu. Mój Kościół szanuje ludzkie życie, także tego człowieka, który jeszcze się nie narodził. Szanuje przy tym także sumienie lekarza, który nie chce takiego człowieka – nawet bez połowy mózgu – zabić.

Dziwić może, że w Kościele powszechnym jest miejsce zarówno dla człowieka prawego i pobożnego, jak i tego, który przez całe swe życie szedł pod prąd, a błąd pojął dopiero na końcu drogi. Jakże wymowne będzie tu przywołanie choćby łotra, który wisiał na krzyżu obok Jezusa, czy generała Jaruzelskiego. To nie hipokryzja. To prawdziwe miłosierdzie.

Tak, Kościół katolicki bardzo różni się od „kościoła" Moniki Olejnik. Wyznawcy tego drugiego często odwołują się w swoim nauczaniu do księdza Józefa Tischnera, który jednak był duchownym mojego Ko?ścioła. Odwołam się zatem do niego także ja. Ksiądz Tischner zwykł mawiać, że nasza wiara jest prosta. Do bólu prosta. Pokręcone i pokomplikowane jest wyłącz-?nie nasze życie. Ono właśnie jest pełne sprzeczności. Takich jak te, które tkwią ?w Hannie Gronkiewicz-Waltz: prezydent Warszawy wszak w teorii chętnie odwołuje się do nauki Jana Pawła II, ale ?w praktyce zostawia ją z boku.

W swoim „kościele" Monika Olejnik jest jednym z największych proroków. Ma w nim monopol na głoszenie prawdy. Dobrze. Niech tak zostanie. Ma do tego prawo. Chcąc jednak mówić o moim Kościele, o Kościele powszechnym, powinna się nieco poduczyć. Nie plotłaby wówczas głupot.

Ale Kościół powszechny potrafi jej wybaczyć, ba, nie zamyka przed nią swoich drzwi. Zaiste, dziwny jest ten Kościół. Miłosierny.