Jako dowód przytaczają poruszające dane. Agresja słowna i fizyczna, zażywanie narkotyków, dopalaczy czy leków – to uczniowska codzienność. „Ponad 31 proc. uczniów było świadkami używania narkotyków na terenie szkoły lub słyszało o nim od koleżanek i kolegów, a 17 proc. z nich odpowiedziało twierdząco na pytanie dotyczące sprzedaży narkotyków w okolicach szkoły" – piszą kontrolerzy. Dodają, że zjawisko przemocy w bardzo dużym stopniu dotyczy gimnazjów.
Genialny duet dwóch poprzednich pań minister edukacji – Katarzyny Hall i Krystyny Szumilas – kolejny raz dowiódł, że skutecznie zaszkodził oświacie. Po drogich podręcznikach, zamieszaniu z programem nauczania, nieprzygotowanej reformie sześciolatków, braku zmian w szkodzącej oświacie Karcie nauczyciela spada na nas – w dużej mierze za sprawą zarządzających MEN – kolejna plaga. To przemoc, z którą nikt sobie właściwie nie radzi. NIK wytyka to również gminom i nauczycielom.
Wnioski Izby to także dowód na to, że zbankrutowała narracja pod tytułem: „Róbta, co chceta". Zaczęła ona dominować po rządach w oświacie ministra Romana Giertycha zwracającego uwagę na szkolne patologie. Promocja relatywizmu, niestawiania barier i wymagań właśnie przynosi rezultaty.
Polska szkoła potrzebuje głębokich zmian. Nie da się dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Rządzący mogą jeszcze jakiś czas grać spektakl pod tytułem: świetne wyniki polskich uczniów w testach PISA. Ale zgrzytająca rzeczywistość wcześniej czy później ich dopadnie. Zamiast więc chować głowę w piasek, wszyscy odpowiedzialni za kondycję oświaty – rząd, nauczyciele, samorządy, rodzice i uczniowie – powinni się zastanowić, co mogą robić lepiej.