Złoty Niedźwiedź dla Jafara Panahiego za „Taxi" jest sygnałem, że nie trzeba dysponować wielomilionowym budżetem, a w obsadzie mieć hollywoodzkich gwiazd, żeby wbić widza w fotel. Najmocniej dziś z ekranu brzmi prawda. „Taxi" to opowieść najskromniejsza z możliwych. Irański reżyser, który ma 20-letni zakaz pracy, usiadł za kierownicą żółtej taksówki i wcisnął przycisk w kamerze. Rozmowy z jego kolejnymi pasażerami ułożyły się w portret irańskiego społeczeństwa indoktrynowanego i tłamszonego na co dzień przez reżim, a jednak wyrywającego się do wolności.
Prawda bije również z filmów południowoamerykańskich. Z „Klubu" Pablo Larraina - mocnego oskarżenia kościoła katolickiego o tuszowanie przewinień księży, z „Wulkanu" – opowieści o losie Indian, dla których czas się zatrzymał, wreszcie – z dokumentu Patricio Guzmana „The Pearl Button", gdzie wody oceanu przy wybrzeżach Patagonii niejedno skrywają niejedną tajemnicę. Zaczynając od traumy indiańskich plemion wyniszczanych i mordowanych przez kolonizatorów, a kończąc na tragedii dysydentów, wywożonych tutaj w czasie dyktatury Pinicheta, w latach 1973-90.
I wreszcie to, co tak bardzo cieszy - nagroda dla Małgorzaty Szumowskiej za reżyserię „Body". Nagroda całkowicie zasłużona, bo autorka „33 scen z życia" znów mierzy się ze śmiercią i bólem tych, którzy zostają. „Body" to opowieść o współczesnych frustracjach i depresjach, o szukaniu ratunku w psychoterapii i spirytualizmie, a przecież w końcu nadzieję niesie tylko próba zbliżenia się do najbliższej osoby. Piękne kino.
Nagrodę za zdjęcia dostali Jewgenij Priwin i Sergiej Michalczuk - operatorzy „Pod elektrycznymi chmurami", w której Aleksiej German Jr kreśli obraz Rosji w ostatnim stuleciu. Film ten powstał w koprodukcji rosyjsko-ukraińsko-polskiej. Polskim koproducentem jest Apple Film Production. Nasze kino przeżywa znakomity czas.
Barbara Hollender z Berlina