Artur Bartkiewicz: Debata według schematu wojny PO z PiS, ale więcej zyskał Karol Nawrocki

Ja się nie chce zajmować przeszłością, ja chcę patrzeć w przyszłość – mówił w swobodnej wypowiedzi Rafał Trzaskowski. Jego problem polegał na tym, że wcześniej przez niemal dwie godziny zajmował się głównie przeszłością.

Publikacja: 23.05.2025 22:51

Karol Nawrocki

Karol Nawrocki

Foto: PAP/Piotr Nowak

To nie była zła debata w wykonaniu Rafała Trzaskowskiego. Kandydat KO na prezydenta nie był tak zmęczony jak w debacie z 12 maja, nie był zagubiony jak w czasie debaty w Końskich, przypominał siebie z w wersji z debaty organizowanej przez „Super Express” – najlepszej w jego wykonaniu. A jednak po debacie to Karol Nawrocki ma więcej powodów do zadowolenia.

Dlaczego Karolowi Nawrockiemu było w tej debacie łatwiej niż Rafałowi Trzaskowskiemu?

Nawrocki miał w tej debacie łatwiej, bo na każdy zarzut wobec swoich politycznych patronów z PiS mógł odpowiadać – i często to robił  – mówiąc, że on w czasach rządów PiS był prezesem IPN, w związku z czym za grzechy i grzeszki partii Jarosława Kaczyńskiego odpowiadać nie może. Tak jak u Sławomira Mentzena mógł co chwilę zaprzeczać polityce realizowanej przez Prawo i Sprawiedliwość, tak i w czasie debaty mógł korzystać z karty politycznego outsidera. Tak jak w polityce parlamentarnej, tak i w walce o prezydenturę argument: ja jeszcze nie rządziłem potrafi być sporym atutem.

Czytaj więcej

Debata prezydencka: Karol Nawrocki kontra Rafał Trzaskowski

Zwłaszcza jeśli po drugiej stronie ma się polityka, który na scenie politycznej aktywny jest od kilkunastu lat. To sprawiało, że Trzaskowski musiał tłumaczyć się z polityki realizowanej w Warszawie, ze swoich wypowiedzi i głosowań (wiek emerytalny!) z czasów pierwszego rządu Donalda Tuska czy rządu Ewy Kopacz czy wreszcie z polityki obecnego obozu władzy, którego jest częścią jako – co Nawrocki z lubością przypomina przez całą kampanię – wiceprzewodniczący PO.

Tym samym Nawrockiemu łatwo było wikłać Trzaskowskiego w przeszłość, ale kandydat KO na prezydenta chętnie podejmował tę grę. Jego pomysł na debatę polegał na tym, by pokazać wyborcom, że – w przeciwieństwie do swojego rywala – ma polityczne doświadczenie, a więc daje gwarancje skuteczności. Ale stawiając na eksponowanie tego doświadczenia wszedł w logikę niekończącej się politycznej wojny polsko-polskiej i wypowiedzi o tym, co mu się udało, okraszał wypowiedziami o tym, co nie udało się PiS.

Czytaj więcej

Współprzewodnicząca Razem: Za późno przeszliśmy do twardej opozycji wobec rządu Donalda Tuska

W efekcie cała debata nie była o tym, jakiej Polski chcą obaj kandydaci na prezydenta, ale o tym – jakiej Polski nie chcą. Trzaskowski nie chce Polski Prawa i Sprawiedliwości, powrotu Mateusza Morawieckiego i jego rządu, dąsania się na Unię Europejską i przyznawania – po uważaniu – rozmaitych środków z budżetu i okołobudżetowych funduszy krewnym i znajomym królika. A Nawrocki nie chce Polski Donalda Tuska. I w gruncie rzeczy przez dwie godziny o tym właśnie kandydaci ze sobą rozmawiali.

Karol Nawrocki wyprowadził kilka bolesnych ciosów

Nawrocki wyprowadził jednak kilka bolesnych ciosów. Przede wszystkim wyeksponował cechy rywala, które mobilizują przeciwko niemu wyborców PiS – mogące być odbierane jako arogancja częste przedstawianie sukcesów realizowanej polityki jako sukcesów osobistych (powtarzanie „ja”, które wypominał Trzaskowskiemu kandydat PiS) oraz patrzenie na kraj z perspektywy Warszawy (choć to była trochę gra faul, bo Nawrocki najpierw o sprawy warszawskie pytał, a potem miał pretensje, że Trzaskowski tylko o nich mówi). Nawrocki umiejętnie połączył też starcie Trzaskowskiego z Braunem w czasie jednej z debat z elektoratem Brauna, któremu – jak przekonywał – Trzaskowski okazał niechęć przez krytyczny stosunek do tego polityka (kandydat KO nie skontrował tego) oraz potrafił przedstawiać się jako kandydat zwykłych Polaków nawet wtedy, gdy był pytany o niewygodną dla siebie kwestię udziału w kibicowskich ustawkach (określił się wtedy mianem „człowieka z krwi i kości”). Wyborców lewicowych czy liberalnych tym z pewnością do siebie nie przekonał, ale jeśli chodzi o prawicowy elektorat niewątpliwie umocnił swoją pozycję.

Czytaj więcej

Michał Płociński: Debata Rafała Trzaskowskiego z Karolem Nawrockim to najgorsza reklama duopolu PO-PiS

Rafał Trzaskowski przypomniał swoim wyborcom, jak złe były rządy PiS

Natomiast Trzaskowski niewątpliwie przypomniał wyborcom koalicji rządzącej, jak złe były rządy PiS, ale zabrakło w jego odpowiedziach – jak w całej kampanii – jakiegoś obrazu tego, dlaczego rządy obecnej większości będą dobre, jeśli on zostanie prezydentem. Młodzi, którzy w I turze głosowali na Zandberga i Mentzena, nie usłyszeli, jak obecną Polskę zmieni Trzaskowski. Mogą więc mieć wrażenie, że specjalnie jej nie zmieni. A jeśli tak, to 1 czerwca wielu z nich może wybierać między zostaniem w domu, a zagłosowaniem na tego, który zmian z pewnością dokona. Bo Karol Nawrocki to zapowiedź zmiany – nawet jeśli to będzie „zmiana powrotna”, czyli restytucja rządów PiS.

Jeśli Trzaskowski może mieć na coś nadzieję, to na to, że wyborcy z 15 października 2023 roku, którzy 18 maja zostali w domu, przypomną sobie dzięki debacie, że alternatywą dla rządu Donalda Tuska jest PiS, który niespełna dwa lata temu odsuwali od władzy. Więcej atutów w rękach kandydata KO po tej debacie nie widać.

To nie była zła debata w wykonaniu Rafała Trzaskowskiego. Kandydat KO na prezydenta nie był tak zmęczony jak w debacie z 12 maja, nie był zagubiony jak w czasie debaty w Końskich, przypominał siebie z w wersji z debaty organizowanej przez „Super Express” – najlepszej w jego wykonaniu. A jednak po debacie to Karol Nawrocki ma więcej powodów do zadowolenia.

Dlaczego Karolowi Nawrockiemu było w tej debacie łatwiej niż Rafałowi Trzaskowskiemu?

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Estera Flieger: Platforma Obywatelska przegra za chwilę kolejne wybory
Komentarze
Bogusław Chrabota: Szymon Hołownia do rządu
Komentarze
Jan Zielonka: Jak dać szansę demokracji?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Fałszerstwo wyborów czy polityczny teatr? Czy Donald Tusk kontroluje emocje elektoratu po przegranej Rafała Trzaskowskiego
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Komentarze
Bogusław Chrabota: Słabo z obronnością Polaków