Bogusław Chrabota: Leon XIV i Donald Trump, jaka będzie ich relacja?

Wybór nowego papieża Leona XIV może być dla prezydenta Donalda Trumpa dużym wyzwaniem. Oto bowiem obywatele USA otrzymują w darze od Opatrzności autorytet nie mniejszy od rezydenta Białego Domu i niekoniecznie podążający jego ścieżką.

Publikacja: 08.05.2025 22:06

Bogusław Chrabota: Leon XIV i Donald Trump, jaka będzie ich relacja?

Foto: REUTERS

Jak wspomniał Tomasz Krzyżak w swojej gorącej korespondencji z Rzymu dla „Rzeczpospolitej, po ogłoszeniu z balkonu Bazyliki św. Piotra w Watykanie przez kardynał protodiakona, że papieżem został Robert Franciszek Prevost, tłum na chwilę zamilkł, a potem pojawiły się pojedyncze okrzyki: „Trump, Trump, Trump”. Tak jakby ktoś suflował, że 47. prezydent Stanów Zjednoczonych ma z tym wyborem jakiś związek albo że to prezent dla gospodarza Białego Domu. Oba pomysły są rzecz jasna absurdalne, dają raczej obraz zaskoczenia, z jakim wierni przyjęli osobę i pochodzenie nowego papieża. W istocie, kardynał Prevost nie należał do czołówki papabili, a powołanie któregoś z amerykańskich hierarchów na tron papieski raczej wykluczano.

Papież Leon XIV i ruch MAGA Donalda Trumpa

Kilka godzin po wyborze kardynała Prevosta nie ma to już znaczenia, za to trudno obronić się przed wrażeniem, że już za chwilę, za moment wyłoni się kwestia dla świata, a zwłaszcza dla Stanów Zjednoczonych fundamentalna: relacja pomiędzy głową Kościoła katolickiego a człowiekiem, który jeszcze kilka dni temu niestosownie żartował, upowszechniając swój wizerunek w papieskich szatach.

Czytaj więcej

Papież Leon XIV w przeszłości krytykował w mediach społecznościowych Donalda Trumpa i J.D. Vance’a

Pozornie ten wybór to dla Trumpa rozstrzygniecie wymarzone; oto bowiem nie tylko kardynałowie, ale sam Duch Święty potwierdził słuszność idei MAGA; wybór Amerykanina bez wątpienia czyni Amerykę znów wielką. Tron papieski dla obywatela USA to niezwykły honor, zaszczyt jakiego jeszcze nigdy w historii Stany Zjednoczone nie doznały. Na dodatek dokonuje się to za prezydentury Trumpa, przez co obywatele USA otrzymują kolejny dowód absolutnej wyjątkowości swego przywódcy.

Leon XIV jest bardziej z papieża Franciszka niż Donalda Trumpa

Ale tu stop; opuśćmy kurtynę pozorów i spójrzmy, co kryje się za nią. Oto na amerykańskiej scenie życia publicznego pojawia się nowy i to od razu niekwestionowany autorytet. Czy będzie sojusznikiem Donalda Trumpa? Naprawdę trudno to sobie wyobrazić. Z tego, co wiemy o Robercie Provoście, jest augustianinem. To zakon żebraczy, z przesłaniem miłosierdzia, wsparcia dla biednych i wykluczonych. To te same idee, którym sprzyjał i które głosił papież Franciszek. Jakże wyraźnie kontrastują ze stylem ociekającego bogactwem w swojej rezydencji Mar-a-Lago prezydenta USA.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Leon XIV to odpowiedź Kościoła na Donalda Trumpa

Inną idée fixe Franciszka było stawanie w obronie migrantów. Czy należy się więc spodziewać, że Leon XIV pójdzie inną ścieżką i nagle zacznie wspierać Trumpa w polityce masowych ekstradycji? I sprawa kolejna: poprzednik Prevosta na tronie papieskim o imieniu Leon XIII był autorem słynnej encykliki „Rerum Novarum”, która stała się fundamentem myśli społecznej Kościoła. Atakowała brutalny kapitalizm na równi z marksizmem i upominała się o dobrostan robotników, bez względu na pochodzenie, stan majątkowy, płeć czy formalny status. Można założyć, że kardynał Robert Prevost zna tę problematykę jeszcze z czasów, gdy pracował na przedmieściach Chicago, nie wspominając już o jego doświadczeniach z posługi w Ameryce Południowej, które go tak bardzo zbliżyły do Franciszka.

Na co musi uważać Donald Trump? 

Konkluzja? Po pierwszych uniesieniach Trump i jego wyborcy, świat i Ameryka zrozumieją, że Leon XIV stanie się dla 47. prezydenta USA bardziej problemem niż perłą w jego cesarskiej koronie. Może być bardziej krytykiem amerykańskiego prezydenta niż jego sojusznikiem. Odtąd więc każda podejmowana w Białym Domu decyzja będzie musiała być poprzedzona pytaniem: „A co na to Leon XIV?”. Jeśli ktoś to zlekceważy, każdy fałszywy gest, każde nietrafione słowo Donalda Trumpa wróci do USA krytycznym echem. Może nawet jako srogie napomnienie. I będzie z wyjątkową uwagą słuchane.  

Jak wspomniał Tomasz Krzyżak w swojej gorącej korespondencji z Rzymu dla „Rzeczpospolitej, po ogłoszeniu z balkonu Bazyliki św. Piotra w Watykanie przez kardynał protodiakona, że papieżem został Robert Franciszek Prevost, tłum na chwilę zamilkł, a potem pojawiły się pojedyncze okrzyki: „Trump, Trump, Trump”. Tak jakby ktoś suflował, że 47. prezydent Stanów Zjednoczonych ma z tym wyborem jakiś związek albo że to prezent dla gospodarza Białego Domu. Oba pomysły są rzecz jasna absurdalne, dają raczej obraz zaskoczenia, z jakim wierni przyjęli osobę i pochodzenie nowego papieża. W istocie, kardynał Prevost nie należał do czołówki papabili, a powołanie któregoś z amerykańskich hierarchów na tron papieski raczej wykluczano.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Papież Leon XIV – nadzieja dla świata, szansa dla Kościoła
Komentarze
Michał Kolanko: Stanowski u Trzaskowskiego, czyli warto rozmawiać
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Leon XIV to odpowiedź Kościoła na Donalda Trumpa
Komentarze
Marek Kozubal: Czy dzieci zabite w Puźnikach kolaborowały z NKWD?
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Zbrodnia na UW to bestialstwo, przy którym brakuje słów
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku