O potrzebie edukacji cyfrowej mówi się w naszym świecie 2.0 dużo i często, choć zazwyczaj na mówieniu się kończy. Najczęściej jednak dyskusja ta ma formę narzekania tzw. boomerów na tę okropną młodzież, która świata poza ekranem smartfona nie widzi i zamiast biegać za piłką tudzież spędzać długie godziny pod trzepakiem przenosi swoje młode życie do wirtualnej rzeczywistości. A tam – wiadomo: hejt, pedofilia, hakerzy, chińska inwigilacja, pornografia i inne plagi. A kiedy już dorośli sobie ponarzekają, otwierają skrzynkę e-mail i klikają w link umieszczony w alarmującym mailu, rzekomo od ich banku, padając ofiarą ataku phishingowego. Albo wdają się w e-mailowy romans z wirtualnym Bradem Pittem, tracąc dorobek życia. Albo wysyłają w konwersacji na prywatnym komunikatorze szczegółowe plany ataku na bliskowschodnie państwo.