Taka jest logika twitterowej (czy też iksowej) wymiany ciosów, jaką ostatnio prowadzą ze sobą premier Donald Tusk i marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Zaczęło się od różnicy zdań na temat rozliczania PiS-u i tego, jak poważnie należy traktować zniszczenie przez Jarosława Kaczyńskiego i Marka Suskiego wieńca. Dziś obserwujemy dogrywkę - Donald Tusk pokazuje Szymonowi Hołowni miejsce w szeregu („kandydat z trzykrotnie mniejszym poparciem”), a Szymon Hołownia odgryza się twierdząc, że broniąc Rafała Trzaskowskiego Tusk udowadnia jego tezę o „partyjnym” kandydacie KO na prezydenta. Dlaczego nagle polityczna przyjaźń Tuska z Hołownią stała się tak „szorstka”?
Długofalowy cel Donalda Tuska: Polska 2050 włączona do Koalicji Obywatelskiej
Odpowiedź jest prosta i oczywista, a są nią zbliżające się wybory. Warto pamiętać, że zanim Tusk ogłosił swoiste zawieszenie broni przed wyborami z 15 października 2023 roku i wręcz zachęcał wyborców, by – taktycznie – głosowali na Trzecią Drogę, aby uniknąć scenariusza, w którym wyląduje ona pod progiem, wcześniej bardzo długo prowadził kampanię, która de facto miała Trzecią Drogę pod próg zepchnąć. Domaganie się przez KO jednej listy i przekonywanie, że tylko tak można pokonać PiS oraz ubolewanie nad tym, że Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz nie rozumieją tej potrzeby, było przecież nastawione na wymuszenie na środowisku Hołowni podporządkowanie się PO. Gdyby wówczas liderzy Polski 2050 i PSL ulegli, ta pierwsza formacja prawdopodobnie rozmyłaby się w KO niczym niegdyś Nowoczesna, ponieważ jest do Platformy Obywatelskiej po prostu bardzo podobna.
I długofalowo polityczne plany Tuska zakładają zapewne realizację właśnie takiego scenariusza. Rządzenie w koalicji złożonej z czterech podmiotów jest trudne, co widać po praktyce funkcjonowania obecnej ekipy rządzącej, w której dość regularnie dochodzi do mniejszych i większych tarć. Niewątpliwie zredukowanie liczby koalicjantów o jednego – i wchłonięcie przez KO Polski 2050 – ułatwiłoby Tuskowi rządzenie, zwłaszcza jeśli premier myśli (a zapewne myśli) w perspektywie dwóch kadencji. Przypomnijmy sobie kampanię wyborczą przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i polaryzacyjną taktykę Tuska. Jej efektem było nie tylko pierwsze od dawna zakończenie wyborów przez PO na pierwszym miejscu, ale skutkowało to też dużym osłabieniem Trzeciej Drogi, dla której na silnie spolaryzowanym polu bitwy po prostu zabrakło miejsca.