Decyzja jest symboliczna, ale przez to nie mniej istotna. Brytyjski rząd wstrzymał licencję na dostawę dla Izraela 30 spośród 350 rodzajów uzbrojenia. Ponieważ Izrael sprowadza z Wielkiej Brytanii tylko 1 proc. sprzętu na potrzeby swojej armii, nie odczuje więc w sposób praktyczny stanowiska Londynu.
A jednak Beniamin Netanjahu zareagował na inicjatywę rządu Keira Starmera z furią. Nazwał ją „godną pożałowania”. I faktycznie, dla Izraela to niebezpieczny precedens. Po raz pierwszy kraj, który należy do wąskiego grona najwierniejszych sojuszników Tel Awiwu, dał znać, że nie będzie dłużej aprobował trwającej już blisko rok pacyfikacji Strefy Gazy, w której być może (nikt nie jest w stanie zweryfikować danych władz palestyńskich) zginęło już przeszło 40 tys. osób.