Złośliwości między byłym ministrem obrony narodowej i szefem gabinetu prezydenta ciąg dalszy. Mariusza Błaszczaka ewidentnie dotknęło, że ktoś w ogóle rozpatruje kandydaturę wiceDudy na prezydenta i postanowił wbić mocną szpilę Marcinowi Mastalerkowi. Jeśliby wziąć na poważnie plotki, że sam Błaszczak bardzo by chciał zostać wskazany na takiego kandydata przez prezesa PiS, to jego niechęć do potencjalnego kandydata wskazanego przez Andrzeja Dudę nawet nie dziwi.
O co pokłócili się Mariusz Błaszczak z Marcinem Mastalerkiem
Mariusz Błaszczak określił Mastalerka „złym kandydatem” na prezydenta, oceniając, że ten nigdy „niczego nie zbudował”. I dodał, że partyjne prawybory „w Polsce się nie sprawdzały” – czyli, mówiąc wprost, to nie działacze mają wybrać prezydenckiego kandydata PiS, tylko najlepiej, by to zrobił po prostu Jarosław Kaczyński. „Wiceprezydent” odpowiedział Błaszczakowi na antenie TVN24: „W 2015 roku w czasie kampanii wyborczej wręcz słowo w słowo powtarzał to, co mu napisałem. I to były chyba ostatnie mądre słowa, które pan przewodniczący Błaszczak powiedział”.
Czytaj więcej
Kandydat Prawa i Sprawiedliwości w wyborach na prezydenta zostanie ogłoszony jesienią – zapowiedział Mariusz Błaszczak, przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS.
Można by nawet pomyśleć, że te złośliwości to jakiś początek prezydenckiej prekampanii obu prekandydatów. Ale bądźmy poważni: żaden z nich przez swoich przełożonych nie zostanie na takiego kandydata wskazany. Jarosław Kaczyński szuka kogoś, kogo nie da się obciążyć błędami ostatnich ośmiu lat, a Mariusz „Zgubiłem Rakietę Pod Bydgoszczą” Błaszczak do takiego opisu szczególnie nie pasuje. Jest sprawnym politykiem, ale kandydatowi na prezydenta przydałoby się choć minimum charyzmy. Za to Marcin Mastalerek pewnie żadnych kandydackich planów nigdy nie miał, bo on tak naprawdę wcale nie odgrywa roli poważnego wiceprezydenta, który miałby przejąć pałeczkę po Andrzeju Dudzie, tylko jest prezydenckim buldogiem. W takim charakterze sprawdza się nawet przyzwoicie, budując Dudzie wizerunek polityka niezależnego w ramach PiS. I plotki o jego potencjalnym starcie w wyborach służą właśnie temu: pokazaniu, że prezydent też może być rozgrywającym i wskazywać kandydatów. I może nawet rzeczywiście takiego w końcu wskaże, tyle że raczej nie Mastalerka.
PiS jest coraz bardziej podzielone. Ale trzyma je w ryzach Jarosław Kaczyński
Trudno tę kłótnię traktować więc poważnie. Jeśli coś z tych złośliwości polityków zjednoczonej niegdyś prawicy jest prawdziwe, to interesy. Obóz prezydencki naprawdę się emancypuje, a Andrzej Duda po zakończonej kadencji będzie jednym z liderów tej części sceny politycznej. Mariusz Błaszczak, bliski podwładny Jarosława Kaczyńskiego, będzie wraz z Jackiem Sasinem i innymi przybocznymi prezesa walczył o utrzymanie wpływów w partii. Siły zbiera oczywiście Mateusz Morawiecki, będący dziś głównym negocjatorem prawicowych układanek w Brukseli. I jest przecież Beata Szydło, która swoje polityczne możliwości pokazała w zeszłym tygodniu w Krakowie, gdzie sam prezes musiał ustąpić buntownikom w sejmiku małopolskim. Wymieniać można by dłużej, bo na horyzoncie jest jeszcze nowe środowisko, jakie buduje Jan Krzysztof Ardanowski.