Artur Bartkiewicz: Jarosław Kaczyński niczego nie zapomniał i niczego się nie nauczył

Z wygłoszonego przez Jarosława Kaczyńskiego 10 listopada przemówienia wynika, że prezes PiS widzi dla Polski tylko dwie ścieżki: albo Polską rządzi PiS, albo Polski nie ma.

Publikacja: 11.11.2023 10:33

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński

Foto: PAP/Paweł Supernak

W wigilię Narodowego Święta Niepodległości Kaczyński wrócił do okopów i de facto ogłosił przejście PiS do opozycji, pokazując jednocześnie jaką opozycją, według niego, ma być największa partia w parlamencie. Jeśli Grzegorz Schetyna mówił przed laty o PO jako opozycji totalnej, to ze słów Kaczyńskiego wyłania się wizja opozycji totalnej do kwadratu. Kaczyński kreśli bowiem obraz Polski, która – wobec odsunięcia PiS od władzy – znalazła się w egzystencjalnym zagrożeniu. Oto znów wrogowie czyhają na naszą niepodległość i znów chcą nam odebrać Polskę, a Platforma Obywatelska – „partia niepolska”, jak określił ją prezes – tym planom sekunduje i jest gotowa stanąć na czele współczesnej konfederacji targowickiej.

Polska według Jarosława Kaczyńskiego: Wyborcy PiS i zdrajcy

Oczywiście tylko ten, kto przez ostatnie kilka lat nie słuchał polityków PiS, Suwerennej Polski i samego Jarosława Kaczyńskiego mógłby pomyśleć, iż tym zagrożeniem dla Polski jest Rosja, która od niemal dwóch lat pustoszy Ukrainę w pierwszej od II wojny światowej wielkiej wojnie zaborczej w Europie. Gdzieżby znowu. Nam zagrażają nasi zachodni sojusznicy, Unia Europejska i Niemcy, a największym grzechem PO jest to, że partia ta nie zamierza toczyć z naszymi sojusznikami wojny, jak miał to w zwyczaju PiS.

Oczywiście Kaczyński ma prawo mieć inną wizję Unii Europejskiej, nawet jeśli forsowana przez niego koncepcja Europy narodów jest archaiczna i przystaje do realiów XX, a nie XXI wieku. Problem z wystąpieniem prezesa PiS pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego jest inny.

Kaczyński po raz kolejny przekonuje wszystkich, że Polacy co do zasady dzielą się na wyborców PiS – podzielających jego sposób myślenia – oraz zdrajców albo, w najlepszym wypadku, pożytecznych idiotów, którzy doprowadzą kraj do katastrofy na wzór tej z XVIII wieku, gdy Polska na 123 lata utraciła niepodległość. To jest już nawet więcej niż polaryzacja – to jest kreślenie scenariusza zimnej wojny domowej, w której nie ma miejsca nawet na cień dialogu. Jeśli bowiem ktoś uważa, że jego przeciwnicy to zdrajcy, to o czym ma z nimi rozmawiać?

Czy wizja Polski, jaką ma Jarosław Kaczyński, stanie się problemem dla PiS?

Prezes PiS nie zauważył jednak najwyraźniej, że wyborcy w wyborach z 15 października takie permanentne dzielenie Polaków na patriotów i zdrajców odrzucili. Gdyby poważnie traktować to, co mówi Jarosław Kaczyński, trzeba byłoby stwierdzić, że niemal 65 proc. idących do urn wybrało zdradę Polski. A to nieprawda. Odsunięcie PiS od władzy przy rekordowej mobilizacji wyborczej było m.in. efektem tego, że PiS poszedł za daleko ze swoją strategią dzielenia Polaków. Nie zaoferował im w zasadzie niczego innego niż permanentnej wojny z Tuskiem, Unią Europejską, Niemcami i całym światem. A z każdej wojny trzeba w końcu wrócić – PiS pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego najwyraźniej tego nie potrafi i może stać się to poważnym problemem tej partii.

Czytaj więcej

Jarosław Kaczyński: Nasza niepodległość ma być jeszcze raz tylko historycznym incydentem

Zwłaszcza że Donald Tusk najwyraźniej zauważa tę słabość PiS i już pod koniec kampanii wyborczej, np. w czasie tzw. marszu miliona serc, zaoferował Polakom – przynajmniej w warstwie retorycznej – politykę zgody i pojednania. I teraz też idzie tym tropem – w nagraniu umieszczonym na platformie X (dawny Twitter) mówi o tym, że możemy się różnić, ale w dniu rocznicy odzyskania niepodległości powinniśmy być razem. Bo i wyborcy KO, i wyborcy PiS, są przecież w istocie jednym narodem.

Kto wie, czy to przede wszystkim nie ze względu na tę krańcowo odmienną retorykę, dziś do rządzenia Polską przygotowuje się właśnie Tusk. A Kaczyński, jak Burbonowie, którzy wrócili do władzy po rewolucji francuskiej „niczego nie zapomniał i niczego się nie nauczył”. I tak jak oni w końcu władzę stracił.

W wigilię Narodowego Święta Niepodległości Kaczyński wrócił do okopów i de facto ogłosił przejście PiS do opozycji, pokazując jednocześnie jaką opozycją, według niego, ma być największa partia w parlamencie. Jeśli Grzegorz Schetyna mówił przed laty o PO jako opozycji totalnej, to ze słów Kaczyńskiego wyłania się wizja opozycji totalnej do kwadratu. Kaczyński kreśli bowiem obraz Polski, która – wobec odsunięcia PiS od władzy – znalazła się w egzystencjalnym zagrożeniu. Oto znów wrogowie czyhają na naszą niepodległość i znów chcą nam odebrać Polskę, a Platforma Obywatelska – „partia niepolska”, jak określił ją prezes – tym planom sekunduje i jest gotowa stanąć na czele współczesnej konfederacji targowickiej.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: „Płatni zdrajcy, pachołkowie Rosji”. Dlaczego Tusk tak mocno zaatakował PiS
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Parada nie zwycięstwa, ale hipokryzji i absurdu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: PiS podwójnie zdradzony
Komentarze
Jacek Cieślak: Luna odpadła, ale jest golas z Finlandii. Po co nam w ogóle Eurowizja?
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Afera sędziego Tomasza Szmydta jest na rękę Tuskowi i KO, ale nie całej koalicji