Symetrysta to ktoś, kto nie zapisał się do żadnego z dwóch wielkich obozów politycznych, ani nawet do żadnego z mniejszych. Aktywnie bierze udział w debacie publicznej, i mimo, że wyraźnie dostrzega wszelkie niegodziwości obecnej władzy, to co jakiś czas wytyka błędy opozycji, przede wszystkim Koalicji Obywatelskiej i Donaldowi Tuskowi. Ponieważ trudno im zarzucić, że popierają otwarcie rząd PiS, wielu związanych z KO komentatorów i polityków robi z nich „pożytecznych idiotów”, którzy krytykując opozycję, wbrew własnym nawet chęciom pomagają Jarosławowi Kaczyńskiemu w wygraniu kolejnych wyborów.
Dlaczego wrzucono symetrystów z Campusu Polska Przyszłości
Symetryzm zarzuca się znanym publicystom, takim jak Marcin Meller czy Grzegorz Sroczyński, którzy stali się bohaterami ideowej wojny na opozycji, po tym, jak ich symetrystyczny panel wyrzucono z imprezy Rafała Trzaskowskiego Polska Campus Przyszłości. Właśnie ukazała się książka „Symetryści. Jak się pomaga autokratycznej władzy”, jako dodatek do tygodnika „Polityka”, w której autorzy – Marcin Janicki i Wiesław Władyka – w mocnych słowach oskarżają o tytułowy grzech wszystkich, którzy „nie dostrzegają wyjątkowości obecnej władzy i, jak twierdzą, zachowują równy, właśnie symetryczny dystans do wszystkich sił polskiej sceny politycznej”.
Czytaj więcej
Histeria po opozycyjnej stronie uchodzi dziś za moralną powinność. Symetryzm tropiony jest niczym rozmaite burżuazyjne odchylenia mnożące się w stalinizmie, pomimo triumfu rewolucji.
Publicystów, polityków, a nawet ekspertów krytykować można do woli. Jako osoby publiczne biorą bowiem odpowiedzialność za swoje słowa i potrafią krytykującym odpowiadać – często równie mocno. Problem w tym, że analiza „zdradzania demokratycznej opozycji” dotyczy także wyborców, którzy nawet na pięć tygodni przed wyborami nie zdecydowali jeszcze na kogo oddać głos. Bo to właśnie oni zdecydują, jaki będzie wynik 15 października. Może więc większy sens miałoby rozwiewanie ich wątpliwości, zamiast piętnowania?
Czyj głos rozstrzygnie wynik wyborów?
W raporcie „Polacy gotowi na zmianę. Wynik wyborów rozstrzygną niezdecydowani” (autorzy: Edwin Bendyk, Mikołaj Cześnik, Szymon Gutkowski), Fundacja Batorego podkreśla, że „wyborcy niezdecydowani to obiekt pożądania wszystkich partii startujących w wyścigu wyborczym. Ich odsetek (w zależności od sposobu definiowania grup wyborców niezdecydowanych) można oszacować nawet na przedział między 42% a 45% wszystkich dorosłych Polaków”.