Michał Szułdrzyński: Zginął ksiądz Piotr Z. Reszta jest hipokryzją

W chwili, gdy kwestie pedofilii, nieobyczajnego zachowania księdza wplata się w kampanię wyborczą, nie liczy się ani domniemanie niewinności, ani los ofiar. Sprawa ks. Piotra Z. ze Szczecina, który w sobotę zginął pod pociągiem jest tego przykładem.

Publikacja: 22.08.2023 12:09

Wszystko zaczęło się w czwartek, gdy na plaży w Świnoujściu policja ukarała mężczyznę mandatem za ni

Wszystko zaczęło się w czwartek, gdy na plaży w Świnoujściu policja ukarała mężczyznę mandatem za nieobyczajne zachowanie

Foto: AdobeStock

Po śmierci pod kołami pociągu szczecińskiego salezjanina ks. Piotra Z. w sobotę rozpętała się burza. Niestety polityka po raz kolejny wzięła górę nad wszystkim i wszystko zmieniło się w wojnę radnych PiS z radnymi Platformy Obywatelskiej. Wojny ostro podlanej hipokryzją.

Za co policja naprawdę ukarała ks. Piotra Z.?

Wszystko zaczęło się w czwartek, gdy na plaży w Świnoujściu policja ukarała mężczyznę mandatem za nieobyczajne zachowanie. Szczecińska radna Platformy Obywatelskiej Dominika Jackowska podała dalej emocjonalny wpis kobiety, która twierdziła, że ksiądz masturbował się przy jej córce (choć policja zaprzecza, by dzieci były świadkami zachowania duchownego). Radna podała zdjęcie, imię i nazwisko oraz miejsce pracy księdza. Wpis rzekomej matki zaczynał się od słów „Pedofil ksiądz ze Szczecina!!!”.

Czytaj więcej

Ziemie Zachodnie były po wojnie miejscem zsyłki wykolejonych księży

Radna dziś przekonuje, że działała w interesie dzieci. Trudno jednak usprawiedliwić stawianie przez osobę publiczną, jakim jest lokalny polityk, w mediach społecznościowych potwornie ciężkiego zarzutu pedofilii, wraz z wizerunkiem i personaliami, na podstawie relacji jednej osoby. Choć PiS od ośmiu lat demoluje wymiar sprawiedliwości, wciąż obowiązuje zasada domniemania niewinności. Dane księdza ujawnił też inny radny PO Marcin Biskupski.

Dlaczego zginał ksiądz ze Szczecina?

Wpis radnej opisały media, na szczęście większość nie powielała wizerunku i personaliów księdza, a jego przełożeni ogłosili, że chcą sprawę wyjaśnić i będą współpracować z organami państwa, które się nią zajmowały. W sobotę po południu Salezjanie poinformowali o śmierci duchownego.

I tu do akcji wkroczyła prawica. „Zaszczuli księdza” – oburzał się radny prawicy, bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry i lider Suwerennej Polski Dariusz Matecki. A lokalny dziennikarz Tomasz Duklanowski postawił kropkę nad i informując, że „oskarżony bezpodstawnie” o pedofilię „dziś rzucił się pod pociąg”.

Duklanowski i Matecki pomogli ustalić personalia ofiar pedofila

Może w oburzeniu Mateckiego i Duklanowskiego nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie to, co zrobili wcześniej. Otóż w grudniu Duklanowski oskarżył Platformę o tuszowanie afery pedofilskiej w tej partii. Stwierdził, że działacz PO skrzywdził dzieci jednej z posłanek ze Szczecina, a partia próbuje sprawę zamieść pod dywan. Matecki zaś podając dalej „informacje” Duklanowskiego w mediach społecznościowych dodał zdjęcie posłanki Małgorzaty Filiks z PO. W efekcie umożliwiono identyfikację dzieci posłanki, będących ofiarami pedofila. Dwa miesiące później syn posłanki popełnił samobójstwo.

Oburzanie się akurat przez Mateckiego i Duklanowskiego, że ujawnienie w mediach społecznościowych personaliów „bezpodstawnie oskarżonego księdza” doprowadziło go do samobójstwa, w sytuacji, gdy oni sami ujawnili dane umożliwiając identyfikację ofiar pedofila to już taki poziom hipokryzji, który trudno sobie wyobrazić.

Matecki i Duklanowski nie mieli sobie nic do zarzucenia, przeciwnie, przekonywali, że padli ofiarą nagonki, bo ujawnili aferę pedofilską. Sęk w tym, że nie było czego ujawniać. Sprawę na policję zgłosiła sama Filiks, natomiast działacz PO, który skrzywdził jej dzieci został aresztowany i później skazany. Wyrzucono go z pracy w urzędzie i usunięto z Platformy. Posłanka nie rozgłaszała sprawy, by chronić dzieci przed wtórna stygmatyzacją, nie zaś by tuszować aferę. Zresztą sprawca został skazany.

Czy Mateckiemu i Duklanowskiemu chodziło walkę z pedofilią, czy o politykę i o to, by znaleźć pałkę do walki z Platformą?

Czy można bronić zachowania księdza na plaży?

Dlatego też dziś mają najmniej moralnego prawa by potępiać radnych Platformy, którzy – zachowując się absolutnie skandalicznie – ujawnili dane księdza, który potem targnął się na swoje życie. Oburzanie się akurat przez Mateckiego i Duklanowskiego, że ujawnienie w mediach społecznościowych personaliów „bezpodstawnie oskarżonego księdza” doprowadziło go do samobójstwa, w sytuacji, gdy oni sami ujawnili dane umożliwiając identyfikację ofiar pedofila to już taki poziom hipokryzji, który trudno sobie wyobrazić. Niestety w walce politycznej nikt już na to nie zwraca uwagi. Podobnie jak na domniemanie niewinności czy prawo ofiar do prywatności.

Skądinąd, „broniąc” księdza, deklarujący się jako katolik Matecki, wyrządza Kościołowi niedźwiedzią przysługę. Nieszczęsny ksiądz przyjął wszak od policji mandat za „nieobyczajne” zachowanie. Oskarżenie go o pedofilię to zarzut poważny, który należy poprzeć dowodami. Ale wydaje się, że postępek księdza raczej ciężko jest obronić. Jednak tu znów króluje logika polityczna.

 

Po śmierci pod kołami pociągu szczecińskiego salezjanina ks. Piotra Z. w sobotę rozpętała się burza. Niestety polityka po raz kolejny wzięła górę nad wszystkim i wszystko zmieniło się w wojnę radnych PiS z radnymi Platformy Obywatelskiej. Wojny ostro podlanej hipokryzją.

Za co policja naprawdę ukarała ks. Piotra Z.?

Pozostało 93% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: „Wara od Polski”. Takich słów premiera Donalda Tuska potrzebujemy
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Ryzykowne tweety Donalda Tuska. Czym grozi internetowa publicystyka premiera?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Orędzie Szymona Hołowni. Marszałek Sejmu walczy o polityczny tlen
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Sondaż. Hołownia ma powody do zmartwień dziś. Jutro też nie rysuje się na różowo
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zamach na Roberta Ficę. Upiorna symbolika po zabójstwie Jána Kuciaka