Stefan Szczepłek: Niemcy - Japonia 1:2. Towarowy z węglem do Berlina

Japonia wygrała z Niemcami, którzy długo grali fantastycznie, mieli przygniatającą przewagę, potwierdzoną jedną bramką. Ale z karnego, bo ani jedna z ich wyrafinowanych akcji nie zakończyła się golem.

Publikacja: 23.11.2022 17:35

Manuel Neuer

Manuel Neuer

Foto: PHILIP FONG / AFP

I tak sobie grali, grali, czekając, że wcześniej czy później podwyższą wynik. Co sobie w tym czasie myśleli Japończycy? Siedmiu z nich gra w klubach Bundesligi, więc dobrze znają sposób gry i mentalność Niemców. Inni w ligach Francji, Belgii, Anglii, Portugalii, Hiszpanii, Szkocji. Napastnika Daizena Maedę widzieliśmy w lipcu na meczu Legia - Celtic. Strzelił bramkę Arturowi Borucowi w jego pożegnalnym występie.

To są dobrzy piłkarze, wiedzący o co chodzi, w dodatku znakomicie przygotowani pod względem fizycznym. Wytrzymali presję, dali Niemcom znać, że ich warunki fizyczne i sława nie mają najmniejszego znaczenia. W drugiej połowie, kiedy niemieccy obrońcy buksowali w trawie, żeby się rozpędzić, japońscy napastnicy wyglądali przy nich jak pociąg Shinkansen przy towarowym z węglem do Berlina.

Czytaj więcej

Mundial w Katarze: Niespodzianka. Japonia pokonała Niemcy

Niemcy, słusznie uważani przez dziesięciolecia za wzór organizacji, mający kolejne reprezentacje, złożone z zawodników, strzelających często zwycięskie bramki w ostatniej chwili znowu zawiedli w szczególnym momencie.

Przed czterema laty, na mundialu w Rosji przegrali pierwszy mecz z Meksykiem 0:1, a z turnieju już w fazie grupowej wyrzuciła ich Korea Południowa. Wygrała 2:0, a obydwa gole strzeliła w 93. i 96. minucie, czyli w czasie „zarezerwowanym” na gole dla Niemców. Grali wtedy Neuer, Kimmich, Sule i Goretzka. Minęły cztery lata i sytuacja się powtarza.

Wynik meczu Japonia - Korea jest obok zwycięstwa Arabii Saudyjskiej nad Argentyną drugą największą sensacją mundialu. Dodajmy do tego jeszcze remis Maroka z wicemistrzem świata Chorwacją i remis skazywanej na porażkę Tunezji z Danią.

Czytaj więcej

Michniewicz zadowolony z gry w meczu Polska-Meksyk. "Wody w wino nie zmienię"

Widać, że drużyny teoretycznie słabsze solidnie się do mistrzostw przygotowały. Często na jeden mecz, a potem wszystko wróci do normy. Ale ich trenerzy wiedzieli jak pracować i jakich zmian w składzie i ustawieniu dokonywać w trakcie gry.

A może nie, bo takie zwycięstwa bardzo podbudowują psychicznie, a to dodaje sił. Jak na razie, po dziesięciu obejrzanych meczach i dwudziestu zespołach mogę powiedzieć, że najgorsze wrażenie zrobiły dwa: Katar i Polska. Ale to dopiero początek i jeszcze wiele może się zmienić.

I tak sobie grali, grali, czekając, że wcześniej czy później podwyższą wynik. Co sobie w tym czasie myśleli Japończycy? Siedmiu z nich gra w klubach Bundesligi, więc dobrze znają sposób gry i mentalność Niemców. Inni w ligach Francji, Belgii, Anglii, Portugalii, Hiszpanii, Szkocji. Napastnika Daizena Maedę widzieliśmy w lipcu na meczu Legia - Celtic. Strzelił bramkę Arturowi Borucowi w jego pożegnalnym występie.

To są dobrzy piłkarze, wiedzący o co chodzi, w dodatku znakomicie przygotowani pod względem fizycznym. Wytrzymali presję, dali Niemcom znać, że ich warunki fizyczne i sława nie mają najmniejszego znaczenia. W drugiej połowie, kiedy niemieccy obrońcy buksowali w trawie, żeby się rozpędzić, japońscy napastnicy wyglądali przy nich jak pociąg Shinkansen przy towarowym z węglem do Berlina.

Komentarze
Michał Płociński: Polska w Unii – koniec epoki młodzieńczej. Historyczna zmiana warty
Komentarze
Izabela Kacprzak: Ministrowie i nowi posłowie na listach do europarlamentu to polityczny cynizm Donalda Tuska
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Adam Bodnar ujawnia nadużycia ws. Pegasusa. To po co jeszcze komisja śledcza?
Komentarze
Mirosław Żukowski: Chińczycy trzymają się mocno. Afera z dopingiem zamieciona pod dywan?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy