Patriotyczne ławki to nowa polska specjalność. Najpierw były ławki „niepodległości”, ufundowane na setną rocznicę odrodzenia Polski po zaborach, a teraz w kraju wyrosły nam ławki Banku Gospodarstwa Krajowego, który jakoś zapomniał nadać im równie dźwięcznej nazwy. Pewnie w kuluarach spece od promocji nie mogli się zdecydować, jak je chwytliwie sprzedać, dlatego też o fakcie, że to właśnie BGK za nimi stoi, dowiedzieliśmy się kilka dni po tym, jak stanęły pierwsze z nich.

No nic, mamy ławki bez nazwy, za to z wielkim regulaminem, takim pół metra na metr. Coś za coś. W ogóle sporo śmiechu już z nich było, w końcu to nie zwykłe ławki, ale wręcz pomniki ławek – ławki na wielkim podeście, obudowane zarysem kraju, z owym absurdalnym regulaminem. Do tego zamiast w barwach Polski, biało-czerwone, to w brawach Rosji, jak wyzłośliwiają się internauci, bo podest przecież jest niebieski. Ale proszę tych zarzutów nie brać na poważnie – na szczęście to tylko barwy PiS.

Czytaj więcej

Müller: Ławeczki w kształcie Polski to kampania BGK

Stąd też żarty, że to ławki na skalę naszych możliwości, że odpowiadają one żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. Że otwieramy nimi oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to jest nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie słowo. I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to są ławki społeczne, znaczy się Banku Gospodarstwa Krajowego, w oparciu o sześć instytucji, które sobie zgniją do jesieni na świeżym powietrzu…

Ale to tylko śmiech przez łzy. Teraz na poważnie, bo żarty żartami, ale mam pełną świadomość tego, że to jednak ławki na miarę naszych horyzontów. Że to pomniki naszej nieporadności – tak jeśli chodzi o dbanie o tożsamość narodową, jak i przestrzeń publiczną. Pomniki upadku polskiego wzornictwa, nazywanego dziś powszechnie designem. A co najmniej upadku współpracy na linii władza publiczna – artyści. Współpracy z urbanistami i samorządami. I pomniki kryzysu wspólnoty. Bo potrafimy wszystko jedynie bez reszty wyśmiewać albo bezrefleksyjnie tego bronić. I ten śmiech z tych okropnych ławek staje mi jednak w gardle, gdy władza rzeczywiście otwiera mi nimi oczy.