Zuzanna Dąbrowska: Czy doświadczenie tragedii uczyni Polaków lepszymi?

Mam nadzieję, że kiedyś ta empatia i wrażliwość na tragedię, którą dziś obdarzamy naszych ukraińskich przyjaciół, wejdą w nasz narodowy krwiobieg.

Publikacja: 28.02.2022 20:03

Uciekinierzy z Ukrainy na Dworcu Centralnym w Warszawie

Uciekinierzy z Ukrainy na Dworcu Centralnym w Warszawie

Foto: PAP/EPA

Patrzę na granicę ukraińsko-polską, widzę obrazki płaczących kobiet, maszerujących dzielnych dzieci. Mężczyzn zawracających po odstawieniu najbliższych do przejścia granicznego i ostatnim buziaku w mokry policzek synka. Widzę błagania o opiekę nad kotem, rozpacz nad zwierzętami gospodarskimi w rejonach walk i ostrzału rakietowego.

W kolejce przed granicą stoi babcia dziewczyny błagającej po polskiej stronie o pomoc dla niej – jest schorowana i w bardzo złym stanie, a kolejka jeszcze na dwadzieścia kilka godzin. W głowie wciąż wybrzmiewają słowa wiersza Wisławy Szymborskiej: „Jacyś ludzie w ucieczce przed jakimiś ludźmi./W jakimś kraju pod słońcem/ i niektórymi chmurami./ Zostawiają za sobą jakieś swoje wszystko,/ obsiane pola, jakieś kury, psy,/ lusterka, w których właśnie przegląda się ogień".

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Oby pomaganie bliźnim Polakom się nie znudziło

W tym dramacie pojawia się jednak także ulga: tak wielu z nas widzi to samo i tak samo. Ponad 90 proc. badanych przez IBRiS deklaruje gotowość przyjęcia w Polsce uchodźców z Ukrainy, większość bezwarunkowo, część tylko tych, którzy tego najbardziej potrzebują.

I przed oczami pojawiają się inne obrazy: policjant chodzący po peronie z płaczącym niemowlakiem, by mama mogła po podróży złapać oddech, wolontariusze organizujący pomoc, firmy śpieszące z pomocą – i te, które mają flotę autobusów wożącą uchodźców, i te, które handlują ekskluzywnymi perfumami i przeznaczają teraz zysk na pomoc uciekinierom.

Marzę o Polsce, w której to dobro pozostanie

To dobre obrazy. Mam tylko nadzieję, że kiedyś ta empatia i wrażliwość na tragedię wejdą w nasz narodowy krwiobieg. Że już nigdy nie pozwolą patrzeć z obojętnością, tak jak jeszcze kilka tygodni temu patrzyliśmy na los innych uchodźców, tych na granicy z Białorusią, odległej o kilkadziesiąt kilometrów od ukraińskiej.

Doświadczenie tragedii i zagrożenia nie musi czynić lepszym, ale może. Współczucie jest przecież dobre. Dobre jest też współdziałanie państwa i obywateli, dobre jest niezwracanie uwagi na różnice poglądów, kiedy komuś trzeba pomóc. Marzę o Polsce, w której to dobro pozostanie, i Ukrainie, która nie będzie musiała mierzyć się z tak wielkim złem.

Patrzę na granicę ukraińsko-polską, widzę obrazki płaczących kobiet, maszerujących dzielnych dzieci. Mężczyzn zawracających po odstawieniu najbliższych do przejścia granicznego i ostatnim buziaku w mokry policzek synka. Widzę błagania o opiekę nad kotem, rozpacz nad zwierzętami gospodarskimi w rejonach walk i ostrzału rakietowego.

W kolejce przed granicą stoi babcia dziewczyny błagającej po polskiej stronie o pomoc dla niej – jest schorowana i w bardzo złym stanie, a kolejka jeszcze na dwadzieścia kilka godzin. W głowie wciąż wybrzmiewają słowa wiersza Wisławy Szymborskiej: „Jacyś ludzie w ucieczce przed jakimiś ludźmi./W jakimś kraju pod słońcem/ i niektórymi chmurami./ Zostawiają za sobą jakieś swoje wszystko,/ obsiane pola, jakieś kury, psy,/ lusterka, w których właśnie przegląda się ogień".

Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Po exposé Radosława Sikorskiego. Polska ma wreszcie pomysł na UE
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budownictwo socjalne to błędna ścieżka
Komentarze
Michał Płociński: Polska w Unii – koniec epoki młodzieńczej. Historyczna zmiana warty