Prócz kwestii aksjologicznych zwyczaj ten ma wymiar czysto praktyczny – dokonując egzekucji bądź obrażając posłów, można było się narazić na krwawy rewanż ze strony ich protektorów. Dziś czasy się zmieniły. Krwawe rewanże należą do przeszłości, ale konflikt, konfrontacja czy pogorszenie stosunków absolutnie wchodzą w grę. Czy właśnie tego chcemy w relacjach z Niemcami? Każdy przytomny człowiek odpowie, że nie. Jesteśmy w tej samej europejskiej rodzinie. Wspólnie pracujemy nad lepszym jutrem naszych dzieci.
Niemcy to główny adwokat polskiej obecności w Unii. Najważniejszy partner handlowy i inwestycyjny. Miliony Polaków pracują i zarabiają w Niemczech. Tak jak wielu Niemców pracuje w Polsce. Ważną kwestią jest oczywiście trudna historia, a ta ostatnia dzieli nas również z innymi sąsiadami – Rosjanami czy Litwinami. Jasne, nie można unikać trudnych tematów, ale tylko wariat powie, że nie należy – zawsze po obu stronach – czynić wszystkiego, by wzajemne relacje polepszyć.
Czytaj więcej
Plakaty firmowane przez resort kultury porównują RFN z III Rzeszą.
A jednak nie. Wbrew wszystkim oczywistościom w głowach liderów partii rządzącej Niemcy kojarzą się z jakimś demonicznym wrogiem. Paranoja podpowiada im, że oto powstaje jakaś wraża IV Rzesza, która chce zdominować, zniemczyć i pozbawić tożsamości europejskie narody. To – w ich głowach – zagrożenie na miarę Bismarcka czy Hitlera. Niektórzy z niepokojem oczekują nawet wybuchu trzeciej wojny światowej.