Zapowiadane przez samego Jarosława Kaczyńskiego odejście z rządu i powrót do siedziby partii przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie stają się coraz pilniejsze. Ogłoszenie założeń do ustawy o obronie ojczyzny miało dać prezesowi pretekst do odhaczenia swojej misji jako wicepremiera do spraw bezpieczeństwa i powrotu do partyjnych układanek. PiS staje przed jednym z trudniejszych do ułożenia puzzli – czyli przymiarkami do list wyborczych. Pogłoski o przyspieszonych wyborach pojawiają się coraz częściej, Kaczyński musi być gotowy, by w każdej chwili poprowadzić partię do wyborczych urn.

Problem jednak w tym, że listy to kwadratura koła. Z jednej strony to narzędzie pozbywania się osób, które partia uznaje za nie dość lojalne. Z drugiej zaś, gdy większość w parlamencie wisi na włosku, Kaczyński ma dwie waluty, którymi może płacić za lojalność: posady dziś i miejsca na listach w przyszłości. Tyle że trzeba znaleźć dobre miejsca i dla Republikanów Adama Bielana, który okazał się zwycięzcą rozgrywek koalicyjnych w Zjednoczonej Prawicy po wypchnięciu Jarosława Gowina, i dla ruchu OdNowa Marcina Ociepy, ale i dla koalicjantów od Kukiza, nie mówiąc już o pojedynczych posłach, których trzeba było przekupić, by popierali rząd. Teoretycznie wciąż obowiązuje umowa o wspólnym starcie z Solidarną Polską, a do tego trzeba jeszcze znaleźć miejsca dla wiernych członków PiS.

Czytaj więcej

Prawo i Sprawiedliwość już myśli o wyborach w 2023 r. Zacznie układać listy

Im bardziej PiS będzie mogło liczyć na dobry wynik w wyborach, tym cenniejsze będą miejsca na listach. Ostatnie sondaże pokazują jednak niekorzystny dla rządzącej partii trend. I nie chodzi tu nawet o jednorazowy spadek w badaniu poparcia partyjnego CBOS, ale o pogarszające się nastroje. Widać zjazd oceny własnego dobrobytu, ale też sytuacji w kraju. Głównym powodem może być kolosalna, najwyższa od pokolenia, inflacja, ale i zapowiedzi kolejnych podwyżek, głównie energii. A to przecież podniesienie jakości życia było tym, co sprawiało, że wielu wyborców wierzyło w sprawczość PiS i oddawało na niego głos.

Nastroje pogarsza konflikt z Unią Europejską, a także niepewność związana z rozpędzającą się czwartą falą pandemii. Na żaden z tych palących problemów PiS nie ma dobrej recepty. Im zaś gorsze wyniki sondażowe, tym mniej znaczyć będą dalsze miejsca na listach wyborczych, co spowoduje zwiększanie niepokojów po stronie rządzącej większości. PiS czeka więc trudna jesień.