Choć lipcowy kongres PiS miał uporządkować kwestię podziału władzy w partii i załagodzić wewnętrzne spory, po wakacjach z tego porządku niewiele zostało. Gdy Kaczyński wyjechał na urlop, wzmogła się na dobre wojna podjazdowa poszczególnych środowisk, a po powrocie prezesowi nie udało się dotąd powściągnąć skonfliktowanych środowisk. Do dotychczasowych frakcji dołączyła nowa kojarzona z Jackiem Sasinem, który jako wicepremier i minister aktywów państwowych nadzoruje państwowe spółki, co daje mu kolosalną władzę, porównywalną tylko z Morawieckim.

Wyrzucenie Jarosława Gowina wcale nie uspokoiło sytuacji w koalicji. Na stanowiska ochotę mają ludzie, którzy go zdradzili i przeszli na stronę PiS. Stąd pojawiają się najróżniejsze przecieki dotyczące rekonstrukcji rządu, ale ona jednak jeszcze bardziej skonfliktowałaby środowisko polityczne, które ledwie zachowuje większość w Sejmie. Również Zbigniew Ziobro nie zamierza rezygnować ze swoich wpływów. W koalicji trwa licytacja, kto ostrzej wypowie się na temat sporu z Komisją Europejską o sądownictwo, a równocześnie próba znalezienia kozła ofiarnego, na którego zrzucona zostanie odpowiedzialność za fiasko „reform", jakie nie satysfakcjonują nawet kierownictwa PiS.

Wyrzucenie Jarosława Gowina wcale nie uspokoiło sytuacji w koalicji. Na stanowiska ochotę mają ludzie, którzy go zdradzili i przeszli na stronę PiS.

Co rusz w PiS słychać tęsknotę za tym, by premierem był ktoś z „naszych" – tu znów wraca nazwisko Mariusza Błaszczaka. W partii pojawiają się nawet spekulacje, że przyspieszone wybory byłyby dobrym pomysłem na zmniejszenie wpływów premiera. Starzy, okopani w terenie działacze bez kłopotu poradziliby sobie nawet, gdyby PiS przeszło do opozycji, ale pozycja Morawieckiego bierze się głównie z pełnionej funkcji. Gdyby ją stracił – kalkulują niektórzy – straciłby również swoje wpływy.

Sytuację premiera utrudnia też fakt, że bardzo dużo zainwestował w Polski Ład. Nie dość, że nie miał wsparcia wewnątrz partii, to jeszcze po ostrej krytyce z dużej części zmian podatkowych musiał się wycofać, więc przyjęty w środę projekt istotnie odbiega od pierwotnych założeń. W dodatku nie do końca wiadomo, komu Polski Ład ma służyć. Z badań zaprezentowanych przez IBRiS na Forum Ekonomicznym w Karpaczu wynika, że elektorat PiS się zmienił, a dalsze socjalne rozdawnictwo wcale nie jest tym, czego oczekują wyborcy, których aspiracje zostały rozbudzone w ciągu ostatnich lat. Czeka nas więc gorąca polityczna jesień.