Na początek poczyńmy założenie, że nic, co w ostatnich miesiącach działo się w sprawie rosyjskiego śledztwa, nie było przypadkowe. A skoro tak, to troska Rosjan musi zaskakiwać i budzić wątpliwości co do szczerości intencji. Przecież od ponad dwóch lat w sprawie wraku Tu-154 stoimy w miejscu. A kolejne wnioski polskiej prokuratury odbijają się od rosyjskiego muru.
Być może więc ów instruktaż trzeba uznać za sygnał, za reakcję na niedawną nieudaną szarżę Radosława Sikorskiego w Brukseli, pierwszą od momentu katastrofy. Może Rosjanie chcą nam powiedzieć: dajcie sobie spokój z dyplomacją, załatwmy to w oparciu o przepisy rosyjskiego prawa. Wejdźcie na ścieżkę prawną, uczestniczcie w naszym postępowaniu karnym, podobnie jak podmioty rosyjskiego prawa krajowego.
Polskie władze nie powinny iść tą drogą. Dyplomacja – jak wiadomo – może być znacznie skuteczniejszym środkiem nacisku w sprawie wraku Tu-154, a przynajmniej bardziej kłopotliwym dla Rosji niż kolejne wnioski o pomoc prawną, zdane na łaskę i niełaskę rosyjskich śledczych. Zwłaszcza że ciągle dysponujemy – przynajmniej teoretycznie – środkami nacisku wynikającymi z prawa międzynarodowego (m.in. z załącznika nr 13 konwencji chicagowskiej), z których rząd nigdy dotąd nie odważył się skorzystać.
Tego rodzaju zachęty, jakie przesyłają nam Rosjanie – nawet jeśli z prawnego punktu widzenia są możliwe do realizacji – wydają się niebezpieczne, gdyż w ten sposób możemy wejść w koleiny rosyjskiej procedury, na długie lata grzęznąć w kolejnych skargach, wnioskach i odwołaniach itp. Wpadlibyśmy w pułapkę. Każdy polski głos na forum międzynarodowym w tej sprawie mógłby być kwitowany komentarzem: „Przecież sprawa jest w toku, a że tyle trwa? No cóż, taką mamy procedurę". W efekcie sprawa zwrotu wraku zostałaby sprowadzona do poziomu sali sądowej.
Warto jednak pamiętać, że Rosjanie mogą zastawiać na nas tego typu pułapki z powodu zaniedbań polskich władz, które w ciągu minionych 33 miesięcy – czyli od tragedii smoleńskiej – nie potrafiły w energiczny sposób powalczyć na arenie międzynarodowej o większy wpływ Polski na śledztwo w sprawie katastrofy.