Reklama
Rozwiń

Podchody Platformy pod telewizję

Posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO grozi mediom publicznym kijem, ale w drugiej ręce trzyma marchewkę. Marchewką jest propozycja zmiany ustawy o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, kijem - groźba wprowadzenia do telewizji publicznej komisarza.

Publikacja: 28.12.2007 20:55

W myśl owego projektu kandydaci do KRRiT musieliby mieć rekomendację uczelni akademickiej i jakiegoś ogólnopolskiego stowarzyszenia. Z tak wybranej puli Sejm powoływałby trzech członków rady, a Senat i prezydent - po dwóch. Jak łatwo wyliczyć, koalicja PO-PSL bez trudu uzyskałaby większość pięciu do dwóch głosów. Tak wybrana rada miałaby przeprowadzić jawne konkursy na członków rad nadzorczych i zarządów mediów publicznych. Ale i ta marchewka coś brzydko pachnie.

Tempo i sposób zmieniania ustawy do złudzenia przypominają bowiem tak krytykowane przed dwoma laty zmiany sygnowane przez PiS.

Jeszcze bardziej niepokoją pomysły zlikwidowania abonamentu i finansowania mediów publicznych z budżetu ministerstw: Edukacji, Kultury i Spraw Zagranicznych. To dopiero uzależni prezesów tychże mediów od życzeń rządu i jego sugestii kadrowych.

Ale to, czego posłanka Śledzińska-Katarasińska ujawniać nie ma ochoty, znacznie bardziej szczerze stawia koalicjant PO. Szef Klubu PSL Stanisław Żelichowski zapowiedział już rozmowy z Platformą na temat projektu, choć i on uspokajał: “To nie będzie rewolucja, lecz ewolucja, to nie będzie skok na kasę, że iluś ludzi przyjdzie z PSL, a iluś z PO”.

A co się stanie, jeśli do propozycji Platformy zgłosi weto prezydent? Iwona Śledzińska-Katarasińska zawczasu wymachuje solidnym kijaszkiem - zapowiada możliwość wprowadzenia do gmachu na Woronicza komisarza, choć audyt mający sprawdzić ewentualne nieprawidłowości jeszcze się nie skończył.

Wojownicza polityka PO jest niemal dokładną powtórką szturmu na Woronicza, jaką dwa lata temu wykonało PiS. Tylko że wtedy Platforma darła szaty, potępiając PiS-owski “skok na media”. Dziś robi to samo. No, może trochę bardziej dba o to, by swoich nadzorców ubrać w kostium fachowców.

Skomentuj na blogu

W myśl owego projektu kandydaci do KRRiT musieliby mieć rekomendację uczelni akademickiej i jakiegoś ogólnopolskiego stowarzyszenia. Z tak wybranej puli Sejm powoływałby trzech członków rady, a Senat i prezydent - po dwóch. Jak łatwo wyliczyć, koalicja PO-PSL bez trudu uzyskałaby większość pięciu do dwóch głosów. Tak wybrana rada miałaby przeprowadzić jawne konkursy na członków rad nadzorczych i zarządów mediów publicznych. Ale i ta marchewka coś brzydko pachnie.

Komentarze
Szymon Hołownia u Adama Bielana, czyli Jarosław Kaczyński osiągnął swój cel
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Bądźmy mężami stanu!
Komentarze
Instytut Pileckiego, czyli czy każda rewolucja musi się kończyć na gruzach?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Których narodów nie chce w Polsce Jarosław Kaczyński?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Hejt, hipokryzja i Hołownia, który się spotyka z Kaczyńskim