W tym kontekście przywołuje cytowaną przeze mnie anonimową warszawską afrykanistkę, według której w Afryce powszechna jest wiara w leczenie chorób poprzez seks.
Skoro Adam Leszczyński tak dokładnie pamięta cytat z artykułu sprzed roku, to szkoda, że nie zauważył cytowanego również przeze mnie, bynajmniej nieanonimowego, kameruńskiego antropologa, który mówi o powszechnej w tym kraju wierze w magiczny seks.
Nie przeczę, że Adam Leszczyński i inni afrykaniści są w kwestii Afryki bardziej kompetentni ode mnie. Szkoda, że tych kompetencji we właściwym czasie im zabrakło. Gdy wybuchł skandal związany z Molem, przeczytałam jego "Prawdziwą historię mojego życia". Do dziś trudno mi pojąć, jak przy nawet średniej znajomości realiów afrykańskich można było uwierzyć w jego opowieści o kameruńskich i ghańskich kazamatach.
"Simon Mol był katolikiem" – pisze dalej z niezachwianą pewnością Adam Leszczyński. Skąd ta pewność? Bo Mol pisał wiersze, które wydała katolicka oficyna, oraz mówił o sobie, że jest katolikiem. Tyle że Simon Mol – o czym Adam Leszczyński powinien wiedzieć, skoro wypowiada się na ten temat – pisał również wiersze, w których nie krył fascynacji szamanizmem. Poza tym mówił i pisał o sobie różne rzeczy. Także to, że jest znanym afrykańskim dziennikarzem prześladowanym za walkę o prawa człowieka.
Wbrew twierdzeniom Adama Leszczyńskiego nie ulegam rasistowskim stereotypom. Przyznaję, że Mol, Kameruńczyk zaledwie z zawodowym wykształceniem, okazał się inteligentniejszy niż warszawskie środowiska opiniotwórcze, którymi umiejętnie manipulował.