Antyczna wersja jest głębsza, gdyż eksponuje refleksyjny charakter pamięci. Myśl ta pojawia się od zarania cywilizacji, równocześnie jednak towarzyszy jej sceptycyzm co do stosowania jej przez człowieka. Jedyne, czego historia uczy, to tego, że ludzie niczego się z niej nie uczą – tak brzmiałaby jej radykalna wersja. Na szczęście nie jest ona do końca prawdziwa.

Czy np. katastrofa II wojny światowej nauczyła nas czegoś i czy mogła nas nauczyć? Nie mówię o banałach w rodzaju, że lepiej jest żyć, niż umierać, i lepiej dogadywać się, niż zabijać. Można przyjąć, że jej lekcja wykorzeniła (w każdym razie na długo) rasistowski nacjonalizm z cywilizacji zachodniej. Przy okazji na cenzurowanym znalazły się wszelkie postawy, które z ową ideologią były – w sposób uzasadniony lub nie – łączone, a wyrastały z męskich cnót. Można mieć poważne zastrzeżenia do tak szerokiego traktowania odpowiedzialnych za hitleryzm, ale wyeliminowanie rasistowskiego nacjonalizmu to sukces Zachodu. Komunizm nie został rozliczony.

Czy Polacy jako naród powinni wynieść z wojny jakąś lekcję specjalną? Wyobrażenie, że mogliśmy z Hitlerem pójść na Rosję, pozostaje hipotezą bardzo ryzykowną. Oczywista lekcja września to konieczność ograniczenia zaufania do międzynarodowych sojuszy. Czy odrobiliśmy tę lekcję? Postawa większości elit polskich, które od dwudziestu lat uwierzyły, że znaleźliśmy się w „królestwie wiecznego pokoju”, każe w to wątpić. Czy III RP wykorzystała szanse, jakie stanęły przed Polską? Czy armia nasza powinna się ograniczyć do kontyngentów (nie twierdzę, że niepotrzebnych), które uczestniczyć będą w sojuszniczych operacjach? Warto pamiętać, że siedem lat przed wybuchem II wojny światowej nikt nie mógł jej przewidzieć.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/09/02/lekcja-historii/]blog.rp.pl/wildstein [/link]