Zachęta dla separatystów

Najważniejszy sąd Narodów Zjednoczonych wydał orzeczenie, które może zmienić świat. A na pewno zachęci do tego, by w wielu miejscach rozpoczęła się lub odżyła walka o zmianę mapy świata.

Publikacja: 22.07.2010 20:59

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Decyzja Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze uznająca legalność deklaracji niepodległości Kosowa jest zaskakująco jednoznaczna. To, że po latach prześladowań, po latach wojny i serbsko-albańskiej nienawiści Albańczykom z Kosowa trudno byłoby żyć w granicach Serbii, było dla wszystkich jasne. Własne państwo było złym rozwiązaniem, ale może jedynym możliwym. A to znaczy, że niepodległość Kosowa powinna być wyjątkiem, przyjętym z bólem, z wątpliwościami, zastrzeżeniami. Wyjątkiem trochę niesprawiedliwym, bo Kosowo jest w środku Europy. Kłuło w oczy ludzi Zachodu, którzy nie chcieli mieć na sumieniu kolejnej masakry. Kurdowie, Tybetańczycy, Czeczeni czy Abchazi są gdzieś dalej i ich los nie skłania Zachodu do ryzykownych decyzji.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/haszczynski/2010/07/22/zacheta-dla-separatystow/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Teraz, po wyroku ONZ-owskiego sądu – ta wyjątkowość Kosowa znika. Pozostaje zachęta i nadzieja dla separatystów na całym świecie.

Dotychczas w sprawie uznawania niepodległości zderzały się dwie zasady: nienaruszalności granic i prawa do samostanowienia narodów. Po drugiej wojnie światowej to pierwsze było ważniejsze. Może powstrzymało trochę wojen. Teraz jednak wygrało samostanowienie. I świat może się poważnie zmienić, niekoniecznie na lepsze.

W wypadku Kosowa jest problem i ze samostanowieniem. Nie ma bowiem narodu kosowskiego, są Albańczycy, a oni już jedno państwo mieli wcześniej. Teraz mamy dwa państwa albańskie, w tym jedno, Albanię, należące do NATO. Trudno znaleźć argument za tym, by się kiedyś nie połączyły. Albański premier Sali Berisha uważa zresztą, że to jeden naród, "niepodzielny w duchu i tożsamości". To nie brzmi zachęcająco.

Nadzieją na załagodzenie konfliktu kosowskiego jest przyjęcie jego uczestników do Unii Europejskiej: Kosowa, Albanii i najbardziej upokorzonej i poszkodowanej Serbii. Ale to pieśń dalekiej przyszłości.

Wcześniej, mimo że orzeczenie Trybunału w Hadze nie jest wiążące, o własne państwa upomną się inne separatystyczne regiony.

Decyzja Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze uznająca legalność deklaracji niepodległości Kosowa jest zaskakująco jednoznaczna. To, że po latach prześladowań, po latach wojny i serbsko-albańskiej nienawiści Albańczykom z Kosowa trudno byłoby żyć w granicach Serbii, było dla wszystkich jasne. Własne państwo było złym rozwiązaniem, ale może jedynym możliwym. A to znaczy, że niepodległość Kosowa powinna być wyjątkiem, przyjętym z bólem, z wątpliwościami, zastrzeżeniami. Wyjątkiem trochę niesprawiedliwym, bo Kosowo jest w środku Europy. Kłuło w oczy ludzi Zachodu, którzy nie chcieli mieć na sumieniu kolejnej masakry. Kurdowie, Tybetańczycy, Czeczeni czy Abchazi są gdzieś dalej i ich los nie skłania Zachodu do ryzykownych decyzji.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne