Podejrzewam, że posłance Jakubiak bardziej utkwiło w pamięci słowo "rozmawiać", prezes zaś silniej akcentował określenie "wewnątrz partii".
Nadal jednak aktualne pozostaje pytanie, dlaczego Jarosław Kaczyński zareagował tak ostro na dość nieśmiałą rozmowę o taktyce partii, jaką była minister sportu rozpoczęła w jednym z prasowych wywiadów.
Symboliczną sceną, dobrze ilustrującą polityczną taktykę Elżbiety Jakubiak i jej partyjnych przyjaciół, była rozmowa z Moniką Olejnik w środowej "Kropce nad i". Posłanka wyraziła zdziwienie tym, iż zawieszono ją w partii, ale równocześnie twardo broniła prawa Jarosława Kaczyńskiego do zadawania pytań o to, dlaczego tak łatwo odpadło skrzydło prezydenckiego samolotu i do wyrażania obaw przed przekształcaniem się Polski w rosyjsko -niemieckie kondominium.
Wiele wskazuje więc na to, że tacy politycy, jak Marek Migalski czy Elżbieta Jakubiak, nie zamierzają podważać politycznych diagnoz stawianych przez prezesa PiS, ale chcą mówić innym językiem. Wykorzystują to "partyjne skarżypyty", przekonujące Kaczyńskiego, że mniej zdecydowana retoryka zdemobilizuje struktury PiS, a liberałów w końcu zaprowadzi do Platformy. Choć na taki scenariusz na razie nic nie wskazuje.
Kaczyński przypomina bohatera niektórych westernów – wszechwładnego ojca, który wciąż nie wierzy w dojrzałość swoich synów, więc nie chce się zgodzić, aby zarządzali choćby częścią rodzinnego rancza. Synów coraz bardziej to irytuje, ale wciąż jeszcze nie na tyle, aby trzasnąć drzwiami i pójść własną drogą. Pewnie nadal kochają starego ojca i trochę obawiają się samodzielności. Nie chcą też sprawić satysfakcji niemiłym sąsiadom, choć domowy wikt coraz mniej im smakuje. Jednak muszą pogodzić się z tym, że ojciec woli ostrą i sutą kuchnię, a nie ich ulubioną nowomodną nouvelle cuisine. Nawet jeśli to szkodliwe dla zdrowia.