Piotr Semka: Deutsche Bahn mają 175 lat

Niemieckie pociągi mają już 175 lat. Deutsche Bahn to jedna z rzeczy, które najlepiej udały się naszym sąsiadom.

Publikacja: 17.12.2010 16:27

Piotr semka

Piotr semka

Foto: Rzeczpospolita, Piotr Semka sem Piotr Semka

[i]Niemiecki piątek Piotra Semki [/i]

7 grudnia 1835 roku lokomotywa „Adler” (Orzeł) przebyła trasę sześciu kilometrów z Norymbergi do Furth. Maleńka lokomotywka ciągnęła jeden furgon dla obsługi, dwa wagony niższej klasy i wreszcie sześć wagonów dla „High society” przypominających raczej luksusowe dyliżanse na kołach kolejowych niż późniejsze wagony.

Organizatorzy przejazdu już wtedy znali zasady PR i do pierwszej przejażdżki kolejowej w Niemczech zaprosili czołówkę bawarskich elit.

Lokomotywę skonstruował dla Niemców brytyjski pionier kolejnictwa Robert Stevenson. Z braku własnych kadr maszynistę także importowano z Wielkiej Brytanii. Ale Niemcy, jak później Japończycy, zaczęli szybko kopiować zagraniczne nowinki i już w 1841 roku powstał wzorowany na „Adlerze” pierwszy niemiecki parowóz „Muenchener”.

Od tego czasu koleje stały się nad Renem i Łabą zarówno dumą, jak i obsesją. Przez długie dziesięciolecia XIX wieku koleje były domeną poszczególnych ksiąstewek Rzeszy. Do dziś ożywia to rynek kolekcjonerski, który ekscytuje się rozmaitymi uniformami i emblematami kolei Królestwa Saksonii czy Bawarii.

Ale Kolej decydowała też o sukcesach armii pruskiej.W wojnie z Austrią w 1866 roku generał Helmut von Moltke mógł zaplanować szybką koncentrację piechoty pruskiej przy pomocy pociągów i dzięki temu mógł szybko zwyciężyć armię Habsburgów.

Zdarzały się też międzynarodowe incydenty związane z koleją, tym razem pruską. W końcu XIX jeden z angielskich pasażerów podróżujących turystycznie po Nadrenii został obcesowo wezwany do okazania biletu pruskiemu konduktorowi. Ten odmówił okazania biletu, dopóki nie zostanie przeproszony. Konduktor wezwał żandarmów i zawlekł Anglika na komisariat. Prasa brytyjska zawyła z oburzenia co z kolei wzbudziło u pruskich dyplomatom przekonanie o rychłej wojnie z Albionem. Pruscy decydenci byli przekonani, że kampania oburzenia musi wynikać z chęci konfliktu, a nie troski o jakiegoś turystę.

Lata 1880-1939 to czas, gdy niemieckie firmy, na czele z koncernem Borsiga, konstruują coraz szybsze lokomotywy. Z błogosławieństwem armii rozbudowuje się sieć kolei.

W latach 30. pociągi o nazwach „Latający Hamburczyk” czy „Latający Ślązak” łączyły Berlin z największymi miastami Niemiec bijąc kolejne rekordy czasu przejazdu. „Latający Ślązak” z Bytomia do Berlina jechał – 4 godziny i 25 minut z maksymalną prędkością 160 km/h. PKP do dziś może tego tylko pozazdrościć.

Najbardziej ponury rozdział dziejów Deutsche Reichsbahn to oczywiście ostatnia wojna, podczas której bydlęce wagony służyły do wywożenia ludzi do obozów, łagrów lub do wysiedleń. Deutsche Bahn długo nie potrafił sobie poradzić z tym mrocznym rozdziałem historii, ale od paru lat jest już lepiej z pamięcią.

Dzisiejsze DB wciąż walczy z problemem nierentowności, ale inwencja w wymyślaniu ofert dla każdego - od posiadacza samochodu, który może jechać na lawecie, po całą gamę zniżek - pokazuje, że kolej łatwo nie daje się zepchnąć ze sceny. Co więcej potrafi nawet tworzyć modę na swoje produkty „kolejowe”. Jak armia szwajcarska wspomaga swym autorytetem zegarki i scyzoryki „Swiss army”, tak samo kolejarze promują walizeczki i plecaki.

Skończyły się też na szczęście eksperymenty z mundurami kolejarskimi. Ponad dekadę temu próbowano wprowadzić styl uniformów przypominających strój Charlie Chaplina z dodatkiem czapek Mao. Dziś na szczęście Deustche Bahn wycofuje się z tych eksperymentów. Innym próbom można tylko przyklasnąć. W 2008 roku wagony restauracyjne w kolejnych miesiącach roku serwowały dania reprezentujące kuchnie kolejnych 12 krajów unii. Do sporządzenia polskiego jadłospisu zaproszono Pawła Oszczyka, szefa kuchni restauracji La Rotisserie z hotelu Regina na warszawskim Nowym Mieście. Na prośbę Niemców przesłał im 16 przepisów. Deutsche Bahn wytypowała: żurek, gołąbki z farszem cielęcym, udka kacze w sosie śliwkowo-imbirowym i policzki prosiaczka w sosie piwnym. Najwięcej kłopotu było z żurkiem, ale w końcu Niemcy znaleźli odpowiedni zakwas, który tam używany jest do produkcji niektórych gatunków chleba.

175 lat istnienia kolei to rocznica budząca szacunek. Zdarza mi się jeździć niemieckimi kolejami od ponad 20 lat i nigdy nie czułem się wystawiony na arogancje konduktorów, albo pozostawiony samemu sobie w razie awarii wagonu czy niespodziewanej przesiadki.

O innych kolejach nie zawsze mogę powiedzieć dokładnie to samo.

[i]Niemiecki piątek Piotra Semki [/i]

7 grudnia 1835 roku lokomotywa „Adler” (Orzeł) przebyła trasę sześciu kilometrów z Norymbergi do Furth. Maleńka lokomotywka ciągnęła jeden furgon dla obsługi, dwa wagony niższej klasy i wreszcie sześć wagonów dla „High society” przypominających raczej luksusowe dyliżanse na kołach kolejowych niż późniejsze wagony.

Pozostało 92% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski