Dowodzi tego kolejny wyrok na Michaiła Chodorkowskiego i Płatona Lebiediewa, którego odczytywanie zaczęło się wczoraj. Już zostali uznani za winnych oszustw na tak wielką skalę, liczoną w setkach miliardów rubli, że aż strach pomyśleć, na ile jeszcze lat pozbawienia wolności się to przełoży.
Chodorkowski zapewne wróci do kolonii karnej JaG 14/10 za Bajkałem, przy granicy z Mongolią i Chinami. Niegdyś jeden z 30 najbogatszych ludzi na ziemi będzie tam szył rękawice robocze. Nowy wyrok na Chodorkowskiego to koniec złudzeń w sprawie rosyjskich przemian. Koniec złudzeń co do odpolitycznienia wymiaru sprawiedliwości przez liberała Dmitrija Miedwiediewa. Żeby podkreślić, że złudzeń być nie może, zatrzymano demonstrujących przed sądem. To symboliczne zerwanie z oczekiwaniami Zachodu.
Bo nie chodzi o to, że Chodorkowski jest czysty jak łza. Jego droga od garści rubli do miliardów dolarów nie różniła się zapewne od drogi innych rosyjskich oligarchów. Ale on od siedmiu lat jest za kratami, a oni zamawiają najdroższe jachty świata i kupują najdroższych piłkarzy do swoich klubów. Mogą to czynić, i to ku radości Kremla, bo w przeciwieństwie do Chodorkowskiego nie zajęli się prawdziwą polityką. Nie ośmielili się rzucić rękawicy Władimirowi Putinowi.
Jak wydawanie wyroków o podłożu politycznym ma się do szumnie głoszonej modernizacji Rosji? Odpowiedź właśnie poznajemy: modernizacja ma polegać na przyciągnięciu z Zachodu nowoczesnej technologii. A nie ideologii. Nie praw człowieka, nie zasad państwa prawa.
Najważniejsze pytanie brzmi: Czy taka modernizacja Rosji powinna uzyskać wsparcie Zachodu? A właściwie, czy Zachód będzie miał siłę, by powiedzieć, że nie.