Tego odkrycia dokonali uparci ludzie, którzy mimo niepowodzeń wierzyli, że może nastąpić cud, i nie przerywali poszukiwań. Według wstępnych szacunków odnalezione pokłady mogą zawierać co najmniej 450 miliardów metrów sześciennych gazu. Być może to największe złoża tego surowca, jakie odnaleziono na świecie w czasie ostatniej dekady.
Jeśli rozmiary pokładów rzeczywiście okażą się potężne, już niebawem Izrael stanie się światowym mocarstwem energetycznym. Co ważne, będzie jednym z nielicznych eksporterów ropy naftowej i gazu, będących państwami demokratycznymi i otwartymi na współpracę z Zachodem. A to ma ogromne znaczenie dla świata, bo większość źródeł energii jest w krajach, które nie są rządzone w pełni demokratycznie – takich jak Wenezuela, Irak, Iran, Arabia Saudyjska czy Rosja.
Dla Izraela to szansa, że polepszy się jego pozycja międzynarodowa. Staniemy się państwem, z którym będzie trzeba się liczyć i które trzeba będzie traktować jako partnera gospodarczego. Mamy również szansę na dokonanie zmian w polityce wewnętrznej, na powrót do wartości lewicowych, jakie były ważne w naszym kraju w latach 50. Już toczą się u nas dyskusje, ile w państwie powinno być liberalizmu, a ile socjalizmu.
Czy Izrael wykorzysta szansę i stanie się drugą Norwegią? Państwem o ustroju socjaldemokratycznym, symbolem dobrobytu? Bardzo bym tego chciał.