Reklama

Nie żyrować z góry

Mnożą się propozycje kolejnych kroków integracyjnych, mających być remedium na kryzys Unii. Europa dyskutuje nad nimi, w zbyt małym stopniu dostrzegając fakty każące zastanowić się nad realizmem takich planów.

Publikacja: 22.06.2012 20:01

Piotr Skwieciński

Piotr Skwieciński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Oto wbrew Komisji Europejskiej rządy wielkich państw zablokowały w Parlamencie Europejskim zmianę przepisów o międzynarodowych umowach energetycznych, mającą dać Unii kontrolę nad międzynarodowymi umowami energetycznymi. Polska i Litwa chciały, żeby UE obligatoryjnie uczestniczyła w ich gazowych pertraktacjach z Rosją. Ale Berlin i Paryż patrzyły na to inaczej - powiedziały „nie" pomysłowi, aby eurourzędnicy wtykali nos w niemieckie i francuskie umowy z Moskwą i dostawcami energetycznych surowców z Bliskiego Wschodu.

Takich sygnałów jest więcej, a są one pouczające. Bo z jednej strony pomysły, aby ratować Europę przed kolejnymi kryzysami za pomocą tworzenia nowych instytucji wyposażanych w nowe kompetencje (jak na przykład europejski nadzór bankowy), wydaje się logiczny. Ale z drugiej strony, czy w chwili, gdy te nowe instytucje zechcą podjąć decyzje, jakieś wielkie państwo uzna za niekorzystne dla siebie, rząd tego kraju po prostu nie wywróci stolika?

Rozważanym remedium jest swego rodzaju uznanie tego stanu rzeczy i otwarte oparcie procesów decyzyjnych na rządach, co oznaczałoby degradację obecnych instytucji UE.

Dla Polski byłoby to rozwiązanie niekorzystne. Wpływ, który dzięki procedurom formalnym mamy na instytucje europejskie, nie jest na miarę naszych ambicji, ale jest realny. Umożliwiające ten wpływ mechanizmy Unii w pewnym zakresie minimalizują bowiem egoizmy mocarstw. Formalne przeniesienie punktu ciężkości na rządy narodowe oznaczałoby osłabienie tych mechanizmów na niekorzyść słabszych partnerów.

Byłoby to zarazem oczywiście rozwiązanie lepsze niż rozpad Unii, który oznaczałby dla nas zagrożenie i na płaszczyźnie gospodarczej, i na płaszczyźnie bezpieczeństwa. Pojawiają się głosy, aby z tego właśnie powodu Polska podżyrowała z góry ewentualne zalegalizowanie kierowniczej roli wielkich państw.

Reklama
Reklama

Nie są to głosy słuszne. Historia uczy, że rozwiązania całkowicie zgodne z pierwotnymi planami jakiejś grupy ustanawiane są rzadko. Z reguły końcowe rozwiązania są efektem ścierania się sił i racji. A aby być skutecznym w tym ścieraniu się, nie można z góry rezygnować z maksymalnych celów, nawet jeśli potem przyjdzie je redukować.

Komentarze
Marzena Tabor-Olszewska: Jemy za dużo mięsa! A może za mało? Wojna światów trwa w najlepsze
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Zbigniew Ziobro będzie w Budapeszcie bezpieczny
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Niedoszłe męczeństwo Zbigniewa Ziobry. Budapeszt znów zaszkodzi PiS
Komentarze
Estera Flieger: Jak polubić 11 listopada. Wylogować się do świętowania
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Zbigniew Ziobro bez odznaki szeryfa nie okazał się kowbojem
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama