Tyle że w uchwale SLD znalazł się pewien istotny warunek – na liście nie może być osób, które – jak to sformułowano – „łamią elementarne zasady kultury politycznej i współżycia parlamentarnego”. To o Januszu Palikocie. Naraził się on obraźliwymi uwagami pod adresem Wandy Nowickiej środowiskom feministycznym, których poparcie dla sił lewicowych jest niezbędne.

W piątek Miller uzyskał odpowiedź Kwaśniewskiego. Były prezydent odrzucił warunek zawarty w uchwale SLD. Jego porozumienie z Palikotem i Siwcem pod roboczym szyldem Europa Plus to prztyczek w nos byłego premiera. Kwaśniewski zapowiedział, że jest przeciwny wykluczaniu kogokolwiek z życia publicznego. Porównał zatem obecne anatemy, jakie spadają – także z lewej strony – na Palikota, do wysuwanych w latach 90. postulatów wyłączenia SLD z polskiej polityki.

W tej sytuacji nie ma znaczenia, czy Kwaśniewski i Miller dojdą do porozumienia. Punkt ciężkości przesuwa się bowiem ku centrum. Jeśli SLD pozostanie poza Europą Plus – na co wiele wskazuje – to ten nowy blok centrolewicowy będzie rywalizować nie z ugrupowaniem Millera, ale przede wszystkim z Platformą Obywatelską.

Patronat Kwaśniewskiego nad nowym projektem jest sygnałem, że mamy do czynienia z ofertą dla establishmentu, który co jakiś czas wyraża głośno rozczarowanie partią rządzącą. Tak jak ostatnio Agnieszka Holland. Zaatakowała ona PO za konserwatyzm – za to, iż Platformie nie udało się ruszyć do przodu z projektami ustawy o związkach partnerskich. Kwaśniewski z pewnością będzie dla Holland politycznie bardziej atrakcyjny niż światopoglądowo lawirujący Donald Tusk.

Dla premiera to sytuacja niekomfortowa. Bo PO przestanie być w oczach popierającego ją lewicowo-liberalnego salonu ofertą bez alternatywy, czyli tak naprawdę mniejszym złem. Tyle że Kwaśniewski musi coś zrobić z Palikotem, któremu mogą różne dziwne rzeczy strzelić do głowy. Na przykład pomysł, żeby z Europy Plus uczynić formację nacjonalistyczną. Nacjonalizm? Tak, tak, w to Palikot chyba się jeszcze nie bawił.