Jak pięknie hartowała się stal

Przemija postać tego świata.

Publikacja: 05.10.2013 02:03

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

A całkiem niedawno było tak. Gdy ktoś docierał po kilku latach do znanego mu miasta, ze zdziwieniem stwierdzał, że właściwie nic się tam nie zmieniło. W tym samym miejscu była i fabryka żyletek, i piekarnia, z identycznymi chlebami, bułkami i ciastkami. Obok ten sam handlarz sprzedawał samochody tych samych marek, a w kiosku znajome małżeństwo oferowało te same gazety, papierosy i kupony loterii. A jeżeli nawet miejsca się zmieniły, to wnuk używał tych samych produktów, co dziadek.

Te same tytuły, te same marki, te same nazwy. Ułożony świat, w którym ma się zaufanie do artykułów produkowanych przez „nasze" firmy istniejące od dziesiątek, a czasem i setek lat.

Ten świat zanika. Zachodni Europejczycy przekonują się o tym coraz boleśniej, a niektórzy się buntują. Ich huty, wielu pokoleniom kojarzące się z sukcesem, dobrobytem, jakością, są zamykane. Inne zakłady, symbole narodowe i regionalne, przechodzą w ręce koncernów z drugiego końca świata. Lub firm, które są bardziej międzynarodowe niż ONZ. Inne przenoszą się tam, gdzie robotnicy są tańsi i mniej kapryśni. Stają się coraz mniej „nasze".

Są kraje, w których przetrwają nieliczne marki i to niekoniecznie w rękach tych samych właścicielskich rodzin. Zwłaszcza tam, gdzie postawiono na usługi, a zaniedbano przemysł.

Opisujemy dziś upadek francuskiego symbolu, kilkusetletniej huty Florance z Lotaryngii. Nie uratował jej nawet prezydent Hollande, nie starczyło na nią pieniędzy w kraju znanym z państwowego interwencjonizmu.

Morału nie będzie. Świat się zmienia w galopującym tempie, nie tylko w zakresie przemysłowych symboli. Cieszmy się tymi, które żyją. I wspominajmy, jak pięknie niegdyś hartowała się nasza stal.

A całkiem niedawno było tak. Gdy ktoś docierał po kilku latach do znanego mu miasta, ze zdziwieniem stwierdzał, że właściwie nic się tam nie zmieniło. W tym samym miejscu była i fabryka żyletek, i piekarnia, z identycznymi chlebami, bułkami i ciastkami. Obok ten sam handlarz sprzedawał samochody tych samych marek, a w kiosku znajome małżeństwo oferowało te same gazety, papierosy i kupony loterii. A jeżeli nawet miejsca się zmieniły, to wnuk używał tych samych produktów, co dziadek.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne