Talaga: Szczerby w polskim mieczu

Rządząca PO i opozycyjne PiS zgodnie wołają o przybycie dodatkowych sił NATO do Polski. Mają rację, bardzo się przydadzą, nasza obrona ma bowiem luki, które osłabiają polską pozycję geopolityczną.

Publikacja: 18.04.2014 20:33

Talaga: Szczerby w polskim mieczu

Wynikają one nie tyle z czyjejkolwiek złej woli (bo stan armii to zasługa – w pozytywnym ?i negatywnym znaczeniu – wszystkich kolejnych rządów po 1990 r.), ile z braku środków na zbrojenia. Ani postkomunistyczny SLD, ani niegdyś liberalna PO, ani ultrapatriotyczne PiS nie miały politycznej woli, by zabezpieczyć Polskę w wystarczający argument twardej siły. Inne wydatki zawsze wydawały się pilniejsze.

1

Skupmy się na fundamentalnych lukach. Pierwsza to mizerna liczebność armii. Na potrzeby konfliktu o niskiej intensywności, typu obecne przepychanki na wschodniej Ukrainie, 100 tys. stałego wojska i 20 tys. rezerwy wystarczy. Jednak w razie wojny na pełną skalę – nie. Tym bardziej że nie mamy sił obrony terytorialnej.

Przyjmuje się, że jedna brygada może bronić terenu o długości 5 km. Wojsko Polskie jest w stanie wysłać w pole 15 brygad, a zatem obstawić ledwie 75 km. Łączna granica Polski z rosyjskim obwodem kaliningradzkim i Białorusią (kierunki potencjalnego ataku lądowego) to ponad 600 km. Nikt w sztabie generalnym nie myśli zatem o obronie granic w duchu 1939 r., bo byłoby to bezmyślne wytracenie wojska. W razie ataku czeka nas wojna manewrowa, zorganizowane wycofywanie się na rubieże zachodnie w oczekiwaniu na pomoc NATO.

Słyszymy, że nowa wielka wojna będzie walką komputerów, robotów i satelitów. Może i tak, ale terytorium zawsze zajmuje i utrzymuje lub odbija człowiek. W takiej sytuacji przebazowanie do Polski sił lądowych paktu, np. sugerowanych przez ministra Sikorskiego dwóch ciężkich brygad, byłoby wielce wskazane, choć to wciąż mało. Podobnie postulowane przez prezesa Kaczyńskiego wspólne bazy polsko-amerykańskie.

Jakoś ani PO, ani PiS nie wyobrażają sobie przyjazdu do Polski żołnierzy niemieckich. Słusznie, choć wcale nie z przyczyn historycznych. Bundeswehra nie została przetestowana na polach walki, jest dobrze wyposażona, ale w gruncie rzeczy nie wiadomo, jaką ma zdolność bojową. Rząd w Berlinie wreszcie będzie zawsze bardziej ostrożny, by wydać rozkaz do boju, niż Waszyngton. Opcja amerykańska jest zatem nie tylko najkorzystniejsza, ale jedynie możliwa.

Cóż z tego, skoro Stany Zjednoczone nie mają już w Europie sił lądowych, które można przebazować do Polski. Trzeba by je przerzucić z samej Ameryki, a to już duży problem: finansowy, logistyczny i – co ważniejsze nawet – polityczny.

2

Druga luka fundamentalna to wyposażenie specjalistyczne. Wprawdzie jakość sprzętu wojskowego na wielu polach znacznie się poprawiła, ale system obrony przeciwrakietowej i przeciwlotnicznej jest tak przestarzały, że nie osłoni nas przed atakiem z powietrza. Raczkuje dopiero flotylla dronów zwiadowczych i bojowych, mamy za mało samolotów generacji „cztery i pół"; nie kupiliśmy wciąż ani nowoczesnych śmigłowców transportowych dla desantu, ani bojowych; brak także nowoczesnych rakiet ofensywnych. Wszystkie te elementy są niezbędne w inteligentnej wojnie manewrowej.

Zadowalające wypełnienie owej luki wyłącznie polskim wysiłkiem jest nierealne – nie przymierzamy się np. w ogóle do kupienia  systemów rakietowych ziemia– ziemia, a jeśli nawet, to w perspektywie ćwierćwiecza. Tu także potrzebujemy pomocy NATO i Amerykanów.

O ile przebazowanie tysięcy żołnierzy amerykańskiej piechoty lub brygad pancernych jest mało prawdopodobne, o tyle właściwie tylko decyzja waszyngtońskiej administracji i Kongresu dzieli nas od stałej obecności na naszym terytorium np. co najmniej kilku baterii antyrakiet PAK 3 oraz eskadr przegrupowanych z baz w Ramstein i Aviano, w tym dronów bojowych.

3

Waszyngton już wie, że zaniedbał Europę Środkową, a Rosja stała się na nowo poważnym problemem. Teraz trzeba nam bić pięściami w jego bramy wystarczająco długo i głośno, by nie tylko reagował na poczynania Moskwy, ale też dokonał – niewielkim kosztem – wysiłku zmieniającego geopolityczny układ sił w tej części Starego Kontynentu. Na korzyść swoją i przy okazji Polski.

Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Edukacja zdrowotna? Nie można ciągle myśleć o seksie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność