W poniedziałek w południowej Turcji doszło do trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,8, następnie doszło do serii wstrząsów wtórnych, w tym o magnitudzie 7,5. Runęły tysiące budynków. Według najnowszych danych, w wyniku kataklizmu zginęło ponad 16 tysięcy osób - ponad 12,8 tys. w Turcji i ponad 3,1 tys. w Syrii. W Turcji rannych zostało ponad 62 tys. osób, dane o liczbie poszkodowanych w Syrii nie są dostępne.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan ogłosił stan wyjątkowy na terenie 10 prowincji. W związku z trzęsieniem ziemi Turcja zwróciła się o pomoc międzynarodową. Ekipy ratownicze i inną pomoc zaoferowało ponad 70 państw, w tym Polska.
Liczący 118 członków zespół poszukiwawczo-ratowniczy wysłała do Turcji Korea Południowa. W ekipie znajdują się strażacy, żołnierze, pracownicy MSZ i Koreańskiej Agencji Współpracy Międzynarodowej. To największy wysłany za granicę zespół ratowniczy w historii Korei Południowej.
Jak podało południowokoreańskie MSZ, ratownikom w prowincji Hatay w 90 minut po rozpoczęciu akcji w mieście Antiochia udało się wydobyć spod gruzów zawalonego budynku ok. 70-letniego mężczyznę. Według doniesień, uratowany był przytomny. - Potwierdzono, że nie ma większych problemów zdrowotnych - przekazał urzędnik z MSZ Korei Południowej.
Czytaj więcej
Prezydent Turcji, Recep Tayyip Erdogan przyznał się do problemów tureckiego rządu z szybkim udzieleniem pomocy niektórym ofiarom poniedziałkowego trzęsienia ziemi, które nawiedziło południową Turcję i północną Syrię. Część mieszkańców dotkniętych trzęsieniem ziemi terenów nie kryje frustracji z powodu spóźnionych - ich zdaniem - działań władz.
Spod gruzów południowokoreańscy ratownicy wydobyli także ciała czterech ofiar.
W Turcji są też ratownicy z Polski. Jak przekazał w czwartek komendant główny Państwowej Straży Pożarnej gen. brygadier Andrzej Bartkowiak, Polacy uratowali spod gruzów 11 osób.