Moda na blogi trwa. Według Wikipedii w Polsce istnieje ich już prawie 2,84 mln. Internauci mniej lub bardziej regularnie komentują w nich rzeczywistość. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z odpowiedzialności za to, co piszą. Pomówienia nie należą do rzadkości. Pojawia się pytanie, kto za nie odpowiada – sam autor czy osoba prowadząca serwis, w którym złamano prawo? I czego można od nich żądać – wyłącznie usunięcia kłamliwych informacji czy również ich sprostowania, a może przeprosin?
[srodtytul]Cenzura prewencyjna[/srodtytul]
Odpowiedzialność autora jest oczywista. W wypadku pomówienia w grę wchodzi zarówno karna, jak i cywilna – za naruszenie dóbr osobistych. Odpowiedzialność dostawcy usług internetowych, zarówno firmy hostingowej, jak i osoby prowadzącej portal blogowy czy forum, jest już ograniczona. – Zaczyna się od chwili otrzymania przez niego wiadomości o złamaniu prawa. Sam musi ocenić, czy zawiadomienie to jest wiarygodne i czy rzeczywiście doszło do naruszenia czyichś praw. Sądzę, że dostawcy z ostrożności będą usuwać nawet te wpisy, co do których mogą być tylko wątpliwości. Trudno się zresztą im dziwić, bo nie reagując, stawaliby się współodpowiedzialni – mówi Piotr Zaremba z Zakładu Prawa Prasowego Instytutu Dziennikarstwa UW.
Stosowana jest więc swego rodzaju cenzura prewencyjna. Jeśli bowiem osoba prowadząca serwis nie usunie wpisu sama, może być ciągana po sądach.
[srodtytul]Uwaga na komentarze[/srodtytul]