Domenę można wygrać od największych

Najczęstsze przypadki naruszenia praw innych osób podczas rejestracji domeny dotyczą wykorzystania w jej nazwie cudzego znaku towarowego lub naruszenia dóbr osobistych - mówi Ireneusz Matusiak, radca prawny, prezes Sądu Polubownego ds. Domen Internetowych

Aktualizacja: 05.10.2009 07:47 Publikacja: 05.10.2009 01:32

Domenę można wygrać od największych

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

[b]Jeśli kupię działkę budowlaną, to mogę nią dowolnie rozporządzać, sprzedać z zyskiem czy postawić na niej dom. Jeśli zarejestruję domenę, może się okazać, że zostanie mi odebrana. Dlaczego?[/b]

[b]Ireneusz Matusiak:[/b] W Polsce wykształcił się już rynek handlu domenami internetowymi. Na serwisach aukcyjnych czy w prasie spotkać można coraz więcej ogłoszeń o sprzedaży domen. Podczas rejestracji domeny – czy to na sprzedaż, czy do własnego użytku – czasem dochodzi jednak do naruszenia praw innych osób. Jeśli zostanie to potwierdzone wyrokiem Sądu Polubownego ds. Domen Internetowych, który reprezentuję, to NASK, czyli rejestrator domen z końcówką .pl, rozwiązuje umowę z abonentem.

[b]Jakie zarzuty powtarzają się najczęściej?[/b]

Wykorzystania w nazwie domeny cudzego znaku towarowego, naruszenia dóbr osobistych. Pojawiają się też zarzuty nieuczciwej konkurencji obejmujące m.in. nadużycie zaufania, możliwość wprowadzenia w błąd konsumentów co do pochodzenia towarów. Zdarzyło się, że władze samorządowe uznały za niedopuszczalne użycie nazw miast.

[b]O jakie miasto chodziło i jak się ta sprawa skończyła?[/b]

Ze względu na obowiązujące zasady postępowania przed naszym sądem nie mogę podać nazwy. Mogę jednak powiedzieć, o co chodziło. Osoba fizyczna zarejestrowała domenę zawierającą nazwę miasta, czyli: miastoX.pl, i prowadziła serwis informacyjny o problemach lokalnych. Urząd miasta wystąpił do sądu. Arbitrzy po zbadaniu sprawy doszli jednak do wniosku, że strona internetowa pod tą domeną ma informację, iż nie jest to strona oficjalna i prowadzi ją indywidualna osoba. Powództwo urzędu zostało oddalone. Arbitrzy uznali, że każdy może prowadzić stronę poświęconą życiu danego miasta i domena taka nie narusza wskazanych w pozwie praw.

[b]Omówmy inną sytuację. Rejestruję domenę z moim nazwiskiem – wikariak.pl. Chcę prowadzić pod nią kronikę rodzinną. Za rok pozew przeciwko mnie kieruje indywidualny przedsiębiorca o tym samym nazwisku, który prowadzi pod tą firmą działalność. Uważa, że naruszyłem jego prawa. Kto wygra taki spór?[/b]

O tym oczywiście zadecyduje sąd. Ja mogę jedynie wskazać na linię orzecznictwa. Jeśli jest pan osobą fizyczną i nie wykorzystuje domeny do działalności gospodarczej, to trudno mówić o naruszeniu praw przedsiębiorców. Tym bardziej jeśli w czasie rejestracji pana adwersarz nie prowadził jeszcze działalności gospodarczej.

[b]A gdyby już ją prowadził?[/b]

Też nie powinno być kłopotów. Ma pan przecież prawo posługiwać się swoim nazwiskiem, a skoro nie prowadzi pan działalności gospodarczej, to nie narusza praw ochronnych do znaków towarowych. Nie ma też mowy o nieuczciwej konkurencji. Mamy tak naprawdę konflikt między dwoma dobrami osobistymi – pana prawem do posługiwania się swoim nazwiskiem i tego przedsiębiorcy prawem do firmy. Pan jednak pierwszy zarejestrował domenę.

[b]Skomplikujmy nieco sytuację. Rejestruję tę samą domenę wikariak.pl, ale prowadzę działalność mniej więcej od tego samego czasu co przedsiębiorca o tym samym nazwisku, mający firmę w innym mieście. Działamy jednak w zupełnie innych branżach.[/b]

Skoro tak, to raczej nie dojdzie do naruszenia prawa ochronnego na znak towarowy. Inne prawa mogą być naruszone, jeśli np. zarejestruje pan domenę w złej wierze, po to aby utrudnić konkurentowi dostęp do rynku.

[b]Zarejestrować domenę w złej wierze to znaczy…[/b]

Podam przykład. Rejestruje pan domeny, zwykle popularne, a następnie występuje do określonych firm z propozycją sprzedaży. Takie zachowanie może świadczyć, iż zarejestrował pan je w złej wierze. W jednej z rozpoznawanych spraw nasz sąd stwierdził jednak, iż z samej rejestracji nawet popularnych domen nie można wnioskować, że doszło do rejestracji w złej wierze. Ważne są dodatkowe czynności podejmowane przez abonenta. Oczywiście każdy z takich wypadków bada się indywidualnie i w połączeniu z wieloma innymi przesłankami.

[b]Czy orzecznictwo sądowe w sprawach domen ewoluuje?[/b]

Tak. Zwłaszcza jeśli chodzi o znaki towarowe. Na początku funkcjonowania sądu polubownego, w latach 2003 – 2004, podmiot otrzymałby ochronę już tylko z tego powodu, że domena zawiera jego znak towarowy. Dzisiaj arbitrzy uznają, że samo użycie cudzego znaku towarowego w domenie internetowej to jeszcze nie wszystko. Musi się to odnosić do konkretnych towarów i usług. Jeśli więc używa pan w domenie znaku towarowego podmiotu X, ale nie prowadzi działalności podobnej czy tej samej, to nie narusza pan prawa ochronnego na znak towarowy przysługującego temu podmiotowi.

[b]Orzecznictwo sądu jest jednolite czy zdarzają się rozbieżności?[/b]

W wielu sprawach arbitrzy dochodzą do tych samych wniosków, ale w niektórych reprezentują odmienne stanowiska. Przykładem może być kwestia znaków towarowych wspólnotowych. Są dwa stanowiska. Część arbitrów uważa, że nasz sąd nie jest właściwy do rozstrzygania sporów z nimi związanych. Odwołują się do przepisów wspólnotowych, które określają sądy krajowe właściwe do rozpoznawania spraw dotyczących znaków towarowych wspólnotowych. Część arbitrów twierdzi natomiast, że przepisy te nie uniemożliwiają rozpoznawania takich spraw, jeśli strony godzą się na rozstrzygnięcie ich przed sądem polubownym. Ponieważ zarysowały się takie różnice, Rada Sądu Polubownego ds. Domen Internetowych prowadzi teraz rozmowy z różnymi instytucjami i chce wypracować wspólne stanowisko.

[b]Kiedy w Polsce ruszał Internet, głośno było o cybersquattingu, czyli rejestrowaniu domen zawierających znane marki po to, by je odsprzedać z zyskiem. Chociaż nikt się do tego nie przyzna, podobno kilka potężnych koncernów sporo za nie zapłaciło. Czy dzisiaj, kiedy jest już prawie 1,5 mln domen z końcówką .pl, cybersquatting nadal stanowi problem?[/b]

Rzeczywiście, domeny zawierające najpopularniejsze określenia zostały już zarejestrowane, ale pomysłowość ludzka nie zna granic. Dzisiaj mamy do czynienia z typosquattingiem, czyli wykorzystywaniem typowych błędów występujących podczas wpisywania adresów internetowych. Tak np. zamiast telefonykomorkowe.pl rejestrujemy domenę telefonykomurkowe.pl, pisaną przez „u”.

[b]Rozstrzyganie przez sąd polubowny spraw domen wynika z regulaminu NASK. Coraz częściej jednak słychać, że w stosunku do konsumentów jest to klauzula niedozwolona, gdyż nie negocjuje się jej z nimi podczas zawierania umów. A to by oznaczało, że firmę można zmusić do rozpoznania sporu przed sądem polubownym, ale osoby fizycznej już nie.[/b]

Tak też się dzieje. Po poinformowaniu o zamiarze wszczęcia postępowania przed naszym sądem do abonenta spornej domeny przesyła się klauzulę arbitrażową. Jeśli ją podpisze, spór jest rozpoznawany. Jeśli nie, a jest przedsiębiorcą, to NASK rozwiązuje z nim umowę o domenę. Inaczej jest z osobami fizycznymi. Tu nie stosuje się automatycznego rozwiązania umowy. Prawa konsumenta są zatem w pełni respektowane.

[b]Mówiąc wprost, osoba fizyczna nie musi godzić się na sąd polubowny i nie można pozbawić jej prawa do domeny?[/b]

Brak podpisu pod klauzulą arbitrażową rzeczywiście nie musi oznaczać dla niej żadnych negatywnych konsekwencji. Warto jednak pamiętać, że za przedsiębiorcę można uznać nie tylko tego, kto formalnie zarejestrował działalność gospodarczą. Liczy się to, czy faktycznie ją wykonuje. A w razie sprzedaży kilkunastu, a tym bardziej kilkudziesięciu domen możemy już mówić o działalności gospodarczej i osiąganiu z tego tytułu zysków, często znaczących.

[b]Co się dzieje, gdy pozwany jest osobą fizyczną i nie zgadza się na sąd polubowny?[/b]

Powodowi pozostaje dochodzić swoich praw przed sądem powszechnym. Muszę jednak zaznaczyć, że wiele osób fizycznych podpisuje klauzule arbitrażowe. Nie jest wcale przesądzone, że nawet mając za przeciwników największe koncerny, przegrają spór. Często wychodzą zeń zwycięsko, gdyż nie naruszają cudzych praw.

[b]Jak to się stało, że rozpoznawaniem sporów dotyczących domen internetowych zajął się akurat wasz sąd?[/b]

Jest to związane z jego usytuowaniem. Działa przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji. Zrzeszone w niej podmioty doszły do wniosku, że potrzebny jest sąd, w którym sprawy domen będą rozpoznawane szybko przez kompetentne osoby.

[b]Wyroki waszego sądu mają często olbrzymie znaczenie, a jednocześnie są wydawane przez ludzi z branży. Czy nie ma tu konfliktu? Czy kierując do was sprawę, firma zrzeszona w PIIiT nie jest w uprzywilejowanej sytuacji?[/b]

Nie. Z dwóch względów. Po pierwsze, nad naszym orzecznictwem sprawują kontrolę sądy powszechne. Strona niezadowolona z rozstrzygnięcia zawsze może złożyć do nich skargę. Po drugie, arbitrzy to osoby z wielkim autorytetem i dorobkiem naukowym w swych dziedzi-nach. Ich wiedza, doświadczenie i obiektywizm są niepodważalne i gwarantują niezależność.

[b]Na koniec pytanie o procedurę. Co powinna zrobić osoba, która uważa, że cudza domena narusza jej prawa?[/b]

Zawsze najlepiej spróbować rozwiązać sprawę polubownie. Można wystąpić do sądu o przeprowadzenie postępowania mediacyjnego. Niekiedy dochodzi do ugód. Jeśli tak się nie stanie, należy rozpocząć postępowanie sporne. Sąd wysyła wówczas klauzulę arbitrażową obydwu stronom i informuje jednocześnie NASK, po to by zablokowano domenę. Ma to na celu uniemożliwienie przeniesienia praw do niej na inne osoby. Gdy klauzula arbitrażowa zostanie podpisana przez obie strony, następuje złożenie pozwu i wybór arbitrów. Jeśli strony zgodzą się w kwestii arbitra, będzie on rozpoznawał sprawę. Jeśli nie, wysyłają listę, na której podkreślają wybrane nazwiska, a sąd, na podstawie ich kolejności, wskazuje arbitra.

[b]Ile trwa postępowanie?[/b]

Powinno się zakończyć w ciągu 30 dni od przekazania sprawy arbitrowi, a to dzięki temu, że w praktyce cała korespondencja przebiega za pośrednictwem poczty elektronicznej. Wyjątkowo, kiedy trzeba przesłuchać świadków, dochodzi do rozprawy. Poza tym w zasadzie całe postępowanie odbywa się na odległość, co nie jest żadną przeszkodą we wszechstronnym rozpoznaniu sprawy.

[b]Jeśli kupię działkę budowlaną, to mogę nią dowolnie rozporządzać, sprzedać z zyskiem czy postawić na niej dom. Jeśli zarejestruję domenę, może się okazać, że zostanie mi odebrana. Dlaczego?[/b]

[b]Ireneusz Matusiak:[/b] W Polsce wykształcił się już rynek handlu domenami internetowymi. Na serwisach aukcyjnych czy w prasie spotkać można coraz więcej ogłoszeń o sprzedaży domen. Podczas rejestracji domeny – czy to na sprzedaż, czy do własnego użytku – czasem dochodzi jednak do naruszenia praw innych osób. Jeśli zostanie to potwierdzone wyrokiem Sądu Polubownego ds. Domen Internetowych, który reprezentuję, to NASK, czyli rejestrator domen z końcówką .pl, rozwiązuje umowę z abonentem.

Pozostało 93% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów