Catfish - oszuści matrymonialni z Internetu

Poznają swoje ofiary na portalach randkowych i społecznościowych. Mamią obietnicami lub wręcz rozkochują w sobie. W końcu wyłudzają pieniądze i znikają. W dobie Internetu oszuści matrymonialni nie muszą nawet wychodzić z domu.

Publikacja: 01.02.2014 17:20

Catfish - oszuści matrymonialni z Internetu

Foto: www.sxc.hu

Wiedzą, że w Sieci są anonimowi, że mogą przedstawić wiarygodną historię, a osobie po drugiej stronie będzie trudno zweryfikować podane informacje. Wykorzystują sytuację osobistą internauty. Za pośrednictwem portali randkowym czy profilów na portalach społecznościowych „łowią rybę" (ang. catfish). Podają rzekome szczegóły ze swojego życia. W czarujący i ujmujący sposób prezentują niezwykle precyzyjnie przygotowaną w tym celu opowiastkę. Krok po kroku zdobywają serce kobiety (zdarzają się przypadki, w których ofiarami są mężczyźni, jednak jest to zdecydowana mniejszość).  Teraz pozostaje im tylko zdobyć pieniądze i zniknąć. Ofiara jeszcze niczego nieświadoma swoje pieniądze lokuje w przyszłość z poznaną osobą. Ufa jej, nic nie podejrzewając przekazuje pieniądze, które najczęściej już ma. Bywa też i tak, że aby uzyskać potrzebne środki finansowe, zapożycza się – tak sposób działania naciągaczy z Internetu i skutki łatwowierności ich ofiar opisuje na stronie www.policja.pl komisarz Anna Kędzierzawska z Komendy Stołecznej Policji. Podaje też kilka przykładów z policyjnych kronik.

Generał ze skarbem z Afganistanu

Ofiarą takiego oszusta padła 50-letnia mieszkanka powiatu elbląskiego. Mężczyzna poznany na internetowym portalu randkowym przedstawiał się jako generał amerykańskiej armii. Mówił, że służy w Afganistanie, gdzie znalazł złoto i potrzebuje pieniędzy, by je przewieźć. Obiecywał, że podzieli się z nią skarbem. Kobieta zapożyczyła się u rodziny i znajomych. Gdy przelała 200 tys. zł na konto „generała", ślad po nim zaginął.

O pechu mógł mówić pewien 48-latek, poszukiwany trzema listami gończymi za oszustwa. Piotr P. wpadł w ręce północnopraskich policjantów po tym, jak do jednostki Policji zgłosiła się jedna z jego ofiar. Zdeterminowana, by ten poniósł karę za swoje czyny, opowiedziała swoją historię. Jak ustalili śledczy, nie tylko ona została przez niego oszukana. Mężczyzna szukał kobiet na portalach społecznościowych. Umawiał się z nimi, a gdy zdobył zaufanie, pożyczał pieniądze i znikał. Tym razem plany pokrzyżowali mu policjanci.

W sądzie zakończyła się głośna sprawa 24-letniego Artura B. Mężczyznę poszukiwano w całej Polsce. Na koncie miał kilkadziesiąt oszustw, których dopuścił się w ciągu kilku lat. Znajomości zawierał głównie za pośrednictwem portali internetowych. Zranione przez niego kobiety twierdziły, że wzbudzał zaufanie. Często to zaufanie było tak duże, że kobiety zawierały umowy kredytowe, a pieniądze zdobyte w ten sposób oddawały Arturowi B. Wierzyły mu, więc naturalnie umożliwiały mu również dostęp do ich kont bankowych. Ze środkami szybko znikał. Mężczyzna często zmieniał tożsamość, posługiwał się sfałszowanymi nazwiskami i podrobionymi dokumentami. Niektórym ofiarom przedstawiał się jako lekarz pediatra, innym mówił, że jest rehabilitantem, pracownikiem NIK, inspektorem nadzoru budowlanego, policjantem drogówki, byłym żołnierzem armii USA czy też kierowcą ambasady USA. W listopadzie 2010 r. zatrzymało go w Częstochowie dwóch policjantów z Warszawy, którzy rozpoznali go, gdy ten na chwilę wyszedł w kapciach przed blok, w którym mieszkał.

Miranda nie ma pieniędzy na samolot

Internetowy sposób "podrywu" wykorzystywał także 21-letni Konrad K. zatrzymany w Warszawie. Swoje ofiary wyszukiwał za pośrednictwem portali internetowych. Wzbudzał zaufanie. Obiecywał stały związek, zapominał tylko wspomnieć, że ma żonę i dwójkę dzieci. Kobiety, które mu wierzyły, same przekazywały mu pieniądze. Jednej wmawiał, że potrzebuje ich na prowadzenie własnej działalności, innej, że na leczenie za granicą chorego ojca. W rzeczywistości gotówkę przeznaczał na wynajem luksusowych aut i mieszkań na terenie kraju.

Inny oszust ogłoszenia matrymonialne zamieszczał  w zagranicznych mediach, podpisywał się imieniem Narcyza lub Miranda. Twierdził, że może odwiedzić adoratorów, ale potrzebuje pieniędzy na podróż. Trzech Kanadyjczyków, Niemiec, Francuz i obywatel Wielkiej Brytanii dali się nabrać. Jak się okazało sprawcą był polski rolnik. Został kolejny raz skazany, wcześniej wpadł, gdy jeden z zainteresowanych panów odwiedził swoją „wybrankę" w Polsce.

Kobieta kobiecie wilkiem

Media w ostatnich latach donosiły nie tylko o oszustach, ale i oszustkach matrymonialnych. W grudniu 2010 r. sąd we Wrocławiu skazał na 2 lata więzienia kobietę, która przez cztery lata podawała się za mężczyznę. Swoją ofiarę poznała na portalu randkowym. Oszustka wykorzystała jej załamanie psychiczne. Przez cztery lata manipulowała nią po to, by otrzymać pieniądze potrzebne rzekomo na ratowanie swojego zdrowia czy na wsparcie firmy. Wysyłała zdjęcia, smsy, e-maile, w których obiecywała wieczną miłość. Mieszkanka powiatu bolesławieckiego przekazywała więc miesięcznie około 10 tys. złotych przelewem na adres osoby, której nawet nie widziała. Straciła około 400 tys. złotych (swoich oszczędności i pieniędzy uzyskanych z zaciągniętych kredytów).

Podkom. Joanna Banaszewska z komendy policji na warszawskiej Woli radzi, by z dużą ostrożnością czytać posty  zamieszczane na portalach i zawsze zachować czujność.

- Jeśli jednak zorientujemy się, że padliśmy ofiarą takiego oszusta, nie należy zwlekać, trzeba jak najszybciej powiadomić Policję – przekonuje.

Komisarz Anna Kędzierzawska pisze, że niektóre ofiary oszustów (są w tej grupie nie tylko kobiety) zakładają blogi, opisują krętactwa osób poznanych przez Internet i w ten sposób przestrzegają przed nimi innych.

Wiedzą, że w Sieci są anonimowi, że mogą przedstawić wiarygodną historię, a osobie po drugiej stronie będzie trudno zweryfikować podane informacje. Wykorzystują sytuację osobistą internauty. Za pośrednictwem portali randkowym czy profilów na portalach społecznościowych „łowią rybę" (ang. catfish). Podają rzekome szczegóły ze swojego życia. W czarujący i ujmujący sposób prezentują niezwykle precyzyjnie przygotowaną w tym celu opowiastkę. Krok po kroku zdobywają serce kobiety (zdarzają się przypadki, w których ofiarami są mężczyźni, jednak jest to zdecydowana mniejszość).  Teraz pozostaje im tylko zdobyć pieniądze i zniknąć. Ofiara jeszcze niczego nieświadoma swoje pieniądze lokuje w przyszłość z poznaną osobą. Ufa jej, nic nie podejrzewając przekazuje pieniądze, które najczęściej już ma. Bywa też i tak, że aby uzyskać potrzebne środki finansowe, zapożycza się – tak sposób działania naciągaczy z Internetu i skutki łatwowierności ich ofiar opisuje na stronie www.policja.pl komisarz Anna Kędzierzawska z Komendy Stołecznej Policji. Podaje też kilka przykładów z policyjnych kronik.

Pozostało 80% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów