– Nie udzielamy informacji o szczegółach naszej działalności biznesowej, a także bieżącym zaangażowaniu (bądź nie) w konkretne projekty – wyjaśnia Olga Kobus, rzecznik EY.
Z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej" w dokumentach ofertowych jest informacja, iż platforma Moliera2 miała w 2019 r. ponad 3 mln zł zysku netto. Firma jest dystrybutorem w Polsce takich marek jak Burberry, Balmain, Christian Louboutin, Moncler czy Tod's.
Firma ma sześć stacjonarnych butików, z czego dwa w Warszawie, ale głównym aktywem jest platforma internetowa, która zyskała na powodzeniu także podczas ostatnich miesięcy, gdy była jedynym miejscem do sprzedaży. I to głównie na niej zależeć może zainteresowanym transakcją. Na całym świecie marki luksusowe inwestują w online, a pandemia te prace znacząco przyspieszyła.
– Rynek dóbr luksusowych rządzi się swoimi prawami – przez wiele lat królowała tu sprzedaż stacjonarna, a marki skutecznie opierały się sprzedaży online. Od jakiegoś czasu jednak – jeszcze przed wybuchem pandemii – widać było zmianę w podejściu niektórych graczy. Zaczęli oni stawiać na inwestycje w kanał internetowy – mówi Katarzyna Wal, senior manager Bain & Company.
Idą czasy online
W efekcie LVMH w 2017 roku zainwestował w multibrandową platformę 24 Sevres. A Grupa Kering po internetowym sukcesie swojej najcenniejszej marki Gucci zaczyna rozumieć strategiczne znaczenie kanału online i inwestować w rozwój własnej platformy – do tej pory współpracowała z Yoox Net-a-Porter na zasadzie joint venture). – Największą konkurencją dla konglomeratów wydają się być wielobrandowi e-tailerzy, którzy oferują dostęp do wielu marek na jednej platformie. Chociaż duża część największych z nich nie jest jeszcze rentowna (wyjątkiem jest MyTheresa) – mówi.
Polska platforma z zyskiem netto jest zatem wyjątkiem, co sugeruje, iż zainteresowanie zakupem może być spore. Z prognoz Bain & Company wynika, że w ciągu najbliższych pięciu lat udział kanału online w sprzedaży towarów luksusowych wzrośnie ponad trzykrotnie – z ok. 12 do ok. 30 proc., a online stanie się największym kanałem. – To nie oznacza, że sklepy stacjonarne przestaną istnieć – wręcz przeciwnie. Aby osiągnąć sukces, firmy będą musiały wprowadzić wiele zmian i na nowo przemyśleć koncepcje swoich formatów tak, by zaoferować klientom spójne doświadczenia. Kolejne lata w branży zapowiadają się więc ciekawie – dodaje Katarzyna Wal.